Jeszcze nigdy tak bardzo nie smakowało mi
odgrzewane jedzenie. Prawdopodobnie było to wywołane moim jakże zdrowym trybem
odżywiania w ostatnich dniach. Obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie będę
sobie robić takich przerw między posiłkami. Nie dość, że miały one
katastrofalne skutki przy pocałunkach, to jeszcze nie mogłam zmusić się do
jedzenia powoli. Przyznam, że nie wyglądało to zbyt schludnie. Trochę mi nawet
było wstyd, gdy na oczach Kakashiego, zupa pociekła mi po brodzie, ale nawet
nie zdążyłam się tym bardziej przejąć, bo od razu zabrałam się za konsumowanie
następnego odgrzewanego posiłku. Hatake, w połowie mojej uczty dostał wiadomość
przyniesioną przez tego jakże irytującego ptaszka, który kiedyś obudził mnie o
świcie i przewracał na mnie oczami. Spiorunowałam zwierzę wzrokiem i byłam
wprost pewna, że gdy na chwilę przestałam go obserwować, ten zrobił to samo!
Cóż za dziwny ptak.
Kakashi po
przeczytaniu wiadomości zerwał się natychmiastowo na równe nogi i ubrał zieloną
kamizelkę.
- Musze iść – oznajmił szybko. – To
naprawdę ważne.
- Wszystko jest zawsze bardzo ważne –
burknęłam z pełnymi ustami, patrząc na niego oskarżycielsko.
Ten spojrzał na mnie jakby z litością, na
co oburzyłam się jeszcze bardziej. Gdyby on tyle czasu nic nie jadł, też by się
rzucił na jedzenie. To była ludzka natura!
- Nie patrz się tak – mruknęłam.
Kakashi albo nie wiedział, o co mi
chodziło, albo idealnie się z tym maskował. Pochylił się nade mną i chciał mnie
pocałować w czoło, ale odchyliłam się na oparcie kanapy, wpychając do ust
kolejną porcję makaronu.
- Huh? – Zdziwił się, odsuwając. – Tym
razem jedzenie jest ważniejsze ode mnie?
- Onny ze mny zostynie – zdołałam
wydusić. Miałam nadzieję, że wyłapał sens słów, które powinny brzmieć „Ono ze
mną zostanie”, ale makaron skutecznie niszczył moją wymowę.
- Przestań zachowywać się jak dziecko –
zganił mnie, czochrając mi fryzurę, która bądź co bądź, po tylu zdarzeniach
trzymała się nawet nieźle.
Mruknęłam coś na niego, marszcząc
gniewnie brwi.
Hatake westchnął ciężko i ogarnął z
twarzy kosmyki szarych włosów. Wtem rozwarł oczy, jakby wpadł na jakiś genialny
pomysł i zaczął szybko tworzyć pieczęcie. Zbyt szybko, bym zdołała wyłapać
jakiego rodzaju znaków użył. Nagle koło mnie coś głośno pstryknęło, a ja
odskoczyłam jak oparzona na drugi koniec kanapy. Biały dym spowijający jej
prawą stronę zaczął się powoli przerzedzać, tak, że mogłam dostrzec zarys… psa.
Zgarbionego, brzydkiego buldoga, o spojrzeniu identycznym do spojrzenia
Kakashiego. Znudzonym i zaspanym. Ten brzydki pies wpatrywał się we mnie z
całkowitą obojętnością, o ile można powiedzieć, że zwierzęta panują w jakiś
sposób na mimiką twarzy. Tak się patrzył i patrzył, a ja w tym czasie powoli
odłożyłam puste opakowanie po zupie, a następnie rzuciłam się na niego z
piskiem, mocno go przytulając, zupełnie jakby był pluszową zabawką.
- Jaki on uroczy! – wykrzyknęłam
wpatrując się w jego brzydką mordkę. – Jak się wabi?
Nim Hatake odpowiedział, piesek położył
na mojej twarz, dwie mięciutkie łapki i odepchnął się nimi mocno.
- Jestem Pakkun – oznajmił grubym głosem
buldog, a ja z przerażeniem odrzuciłam go od siebie.
Zwierzę obróciło się w powietrzu i z
gracją wylądowało na podłodze.
- Jeszcze raz mnie tak przytulisz, a
odgryzę ci rękę – powiedział całkowicie poważnie, nie spuszczając ze mnie
wzroku.
- On gada! – Przerażona chwyciłam za
poduszkę i przytuliłam ją mocno.
- A myślałaś, że tylko ludzie mają ten
przywilej? – zapytał z pogardą pies, dreptając w moją stronę i wskakując na
kanapę. – Hipokrytka.
- Zwierzęta nie powinny mówić, to chyba
logiczne! – fuknęłam, nie mogąc uwierzyć, że kłócę się z psem.
- To może ja już sobie pójdę – głos Kakashiego
rozdrażnił mnie jeszcze bardziej.
- I co to niby ma znaczyć?! Nie dość, że
sobie idziesz, to jeszcze zostawiasz mnie z gadającym buldogiem, który chce mi
odgryźć rękę?
Hatake nic nie odpowiedział, tylko
błyskawicznie musnął ustami mój policzek, a ja nawet nie zdążyłam go uderzyć,
bo ten równie szybko zmaterializował się przy drzwiach. W furii chwyciłam za
buta stojącego koło kanapy i rzuciłam nim mocno w jego kierunku, ale ten odbił
się jedynie od właśnie zamykanych drzwi.
- Cholerny Kakashi – mruknęłam sama do
siebie przez zaciśnięte zęby.
- Hej, Sei. – To dziwne stworzenie
wabiące się Pakkun ponownie do mnie przemówiło.
Tym razem nawet wiedziało jak mam na
imię!
- Co? – Łypnęłam na niego.
- Jestem głodny – powiedział, przez co
zmarszczyłam brwi. – Odgrzej jeszcze jedną zupę dla mnie.
Rozwarłam oczy.
- Nie ma mowy! – krzyknęłam. – Jesteś
psem, a psy nie jedzą zup.
- Nie bulwersuj się tak, tylko daj mi
jeść.
Nadęłam policzki i odrzuciłam głowę w
bok, mocniej ściskając poduszkę.
- Zapomnij.
Usłyszałam jak Pakkun drepta po miękkiej
strukturze kanapy i siada tuż przy mnie. Odsunęłabym się, lecz nie miałam już
gdzie. Zerknęłam na niego z ukosa i zobaczyłam, że wyciąga swoją różowiutką
łapkę w moim kierunku. Pomimo tego, że z każdym wypowiedzianym słowem coraz
bardziej mnie przerażał, znów uznałam, że jest śliczny.
- Dam ci dotknąć łapy. – Zachęcił
głębokim głosem i wyciągnął ją bliżej w moim kierunku. – Jest super mięciutka i
gładziutka. Tylko daj mi jeść.
Im bliżej to różowe cudeńko znajdowało
się moich oczu tym większa narastała we mnie niepewność. Tak bardzo chciałam ją
chwycić. Albo choćby musnąć opuszkami.
- Nie – odpowiedziałam niezbyt
przekonująco i mocniej wpiłam place w poduszkę.
- Będziesz… mogła… dotknąć… łapy…
- Nie.– Ale moja dłoń już wędrowała w
kierunku Pakkuna.
Wtem po domku rozległ się huk zamykanych
drzwi, a ja zbita z pantałyku opuściłam rękę, natychmiast obejmując wzrokiem
korytarz.
- Sasuke?
- Do diaska Uchiha! – na wpół krzyknął na
wpół warknął wkurzony buldog.
Mój brat spojrzał na niego bez większego
zainteresowania i w końcu postanowił całkowicie zignorować. Przeniósł wzrok na
mnie.
- Mam dla Ciebie rzeczy – oznajmił bez
cienia uśmiechu na ustach i rzucił mi czarną torbę pod nogi.
- Żadnego przywitania, żadnego jak się
masz, od razu przechodzisz do rzeczy – mruczałam pod nosem. – Gdybym poznała cię
jak byłeś jeszcze dzieckiem to wykazywałbyś się odpowiednim szacunkiem.
- Ale nie poznałaś – przerwał moje
rozważania.
Poddałam się i przeczesałam palcami
potargane przez Kakashiego włosy. Po chwili jednak odpuściłam, widząc, że nie
przynosiło to żadnych skutków.
- Jakie rzeczy? – Zmarszczyłam brwi i
podniosłam jedną ręką bardzo ciężką torbę.
Sasuke włożył dłonie do kieszeni i
spokojnie przyglądał się moim staraniom.
- Co w tym jest? – Sapnęłam i zacisnęłam
zęby.
Musiałam użyć drugiej ręki by wciągnąć ją
na kanapę. Opadła na poduszki z łaskotem,
a mój brat wzruszył ramionami.
- Trochę ubrań, jakieś zwoje, ale głównie
broń.
Zaintrygowana odpięłam suwak i zaczęłam
przeglądać zawartość torby. Natychmiast zacięłam się ostrym kunaiem. Włożyłam
szybko palec do ust i spojrzałam na niego oskarżycielsko.
- Nie moja wina, że jesteś niezdarą –
stwierdził, cały czas stojąc w miejscu.
- Jako
dobry brat powinieneś to przewidzieć! – oburzyłam się.
- Nie jestem dobry w rodzinnych relacjach.
– Widocznie wielce zmęczony utrzymywaniem się na równych nogach, oparł się o
ścianę.
- To źle – odburknęłam nadymając
policzki.
Już po raz któryś tego dnia… dnia? W
roztargnieniu spojrzałam na okno, chcąc przekonać się jaka naprawdę była pora.
W brązowych ramach malowała się granatowo-czarna noc naznaczona jasnymi
gwiazdami. W oddali, dużo ciemniejsze i bardziej przerażające kontury drzew
majaczyły złowieszczo. Przełknęłam ślinę, szybko odwracając wzrok. Drzewa w
nocy zawsze wydawały się przerażające. Chcąc szybko pozbyć się myśli o drzewach
zabójcach, które oplatają swoje gałęzie wokół mojej szyi, zadałam pytanie.
- Tak na marginesie, to po co mi te
rzeczy?
Sasuke z obojętną miną wzruszył
ramionami.
- Od dzisiaj będziesz tu mieszkać.
Nawet nie zdążyłam złapać oddechu.
-Żartujesz?! – krzyknęłam.
- Nie. – Jego mina była całkowicie
poważna.
- No tak… - westchnęłam, załamując się
nad poczuciem humoru Sasuke.
Ech, a czasem udaje mu się być nawet
zabawnym. Szkoda tylko, że tak rzadko.
Przeciągnęłam się i rzucając jeszcze
jedno spojrzenie na Pakkuna, wstałam z kanapy. Najadłam się tak, że natychmiast
zachciałam znów usiąść i najlepiej nie robić nic.
- Nie mogę tu mieszkać – oznajmiłam
rzeczowym tonem, w którym jednak dało się wyczuć odrobinę smutku.
Szybko pozbyłam się go chrząknięciem.
- Wydaje mi się, że ktoś już mieszka z
Kakashim – poinformowałam niby to obojętnie, odgarniając włosy z twarzy. –
Poukrywał damskie ciuchy po kątach. Wiem, bo kiedyś mi je dał.
W zdziwieniu przyjęłam reakcje Sasuke. A
raczej jej brak.
- To zboczeniec. – Te słowa sprawiły, że
zakręciło mi się w głowie. – Czyta nawet książki pornograficzne.
Do tej pory milczący Pakkun postanowił
jeszcze bardziej popsuć mój humor. Położył się powoli na miękkich poduszkach
kanapy i nałożył łapę na łapę.
- Czyta książki pornograficzne? –
wydukałam przykładając dłonie do policzków.
- Przejmujesz się tym bardziej, niż
faktem, że ma damskie ubrania w swoim domu? – Sasuke nagle postanowił pokazać
jakieś emocje i zdziwił się unosząc wysoko czarne brwi. Jego blada skóra
napięła się na kościach policzkowych.
Jeju, jaka ja byłam do niego niepodobna! A szkoda.
- W sumie zawsze się nad tym
zastanawiałem. – Uroczy, ale jakże irytujący buldog ponownie zabrał głos. – Nie
przeszkadza ci to, że jest zboczeńcem?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć!
Zawstydzona czułam jak plamy gorąca rozlewają się na po moich policzkach.
- Eeee – wydałam z siebie, rozpaczliwie
wachlując twarz.
Sasuke chyba się nade mną zlitował, bo
westchnął ciężko i przestał taksować mnie tak uważnie wzrokiem.
- Zresztą nieważne. – Odpuścił.
- Ale ja jestem ciekawy! – krzyknął
urażony Pakkun, podrywając się na równe łapy.
Mój brat zgromił go wzrokiem, ale buldog
tylko rzucił mu obojętne spojrzenie.
- Nie działa to na mnie, więc możesz
sobie robić ze swoimi oczami cokolwiek zechcesz.
Sasuke dał za wygraną i przestał
wpatrywać się morderczo w Pakkuna. A niech mnie, przegrał z psem! Widocznie też
uświadomił sobie swoją porażkę, bo cmoknął cicho. Szybko przeniósł wzrok na
mnie.
- W każdym razie możesz tu zamieszkać. Te
damskie ciuchy, które Kakashi „chowa po kątach” należą do ciebie.
Za dużo niespodzianek jak na tą noc.
- Jak to należą do mnie? - Już nawet przestałam podnosić głos.
Wiedziałam, że było to pozbawione sensu.
Jeszcze kilka zadziwiających wiadomości, a zedrę sobie gardło. Z kolei nie mogłam powstrzymać się, przed otworzeniem szerzej oczu. Zrobi się
niebezpiecznie, jeśli zaczną wypadać mi z orbit.
- Mieszkałaś tu - powiedział jak gdyby
nigdy nic. – Przez kilka miesięcy. Jeszcze przed tym jak wciągnięto cię w
Genjutsu.
- Sama? – zapytałam głupio, zakładając
ręce na biodra.
- Z Kakashim – oznajmił krótko Pakkun. –
Rusz trochę głową dziewczyno.
- Gdybym ruszyła głową, to zrozumiałabym,
że psy nie mogą mówić i zabiłabym cię jako wybryk natury – mruknęłam w jego
stronę, mrużąc mocno oczy jakby mnie coś raziło.
Miało wyglądać to przerażająco, ale na
buldogu nie wywarło żadnego wrażenia. Choć może dostrzegłam trochę więcej
pogardy w jego sennych oczach.
- Nie
zabiłabyś mnie – powiedział wprost znudzony. – Uwielbiasz mnie.
Prychnęłam odwracając się do niego
plecami i zakładając ręce na piersi.
- Akurat! – Nie było nawet mowy bym mu
uwierzyła.
Całkowicie zignorowałam psa i marszcząc
mocno usta wbiłam wzrok w Sasuke, który również cały czas na mnie patrzył. Ale
patrzył na mnie tak jakbym była przeźroczysta. Chyba pierwszy widziałam, jak
się zamyślił. Jego czarne oczy zdawała się pokrywać delikatna mgiełka wspomnień.
- Dlaczego przyszedłeś do mnie tak późno
w nocy? – zapytałam ostrożnie, sprowadzając go na ziemię.
- Miałem wpaść wcześniej. – Zamilkł po
tym zdaniu.
Naiwnie oczekiwałam rozwinięcia jego
wypowiedzi. Musiałam być bardzo naiwna, bo przez kolejne kilka minut staliśmy w
ciszy.
- Ale nie wpadłeś, bo...
- Zatrzymałem się u Sakury – dokończył i
znów natychmiast zamknął usta, jakby miał wyznaczony limit słów, które mógł
wypowiedzieć za jednym razem.
No ludzie, to tak jakbym była
nauczycielem przepytującym zestresowanego ucznia! On tak specjalnie, czy jak?
- Co robiłeś u Sakury do tak późna?! –
Zdenerwowałam się z rozmachem rozkładając ręce.
- Dzieci.
Zamurowało mnie. Miałam wrażenie, że
zostałam sparaliżowana, pozbawiona mięśni, dzięki którym moje ciało mogłoby się
poruszać. Ręce opadły mi wzdłuż tułowia, ledwo utrzymywałam się na własnych
nogach, które w tamtej chwili zdawały się być zrobione z plasteliny. Dopiero,
gdy Pakkun cmoknął z uznaniem w stronę Sasuke, odzyskałam głos.
- Jak to robiliście dzieci?! –
wykrzyknęłam znów chaotycznie gestykulując.
Brunet był zupełnie obojętny na moją
nerwową reakcję i jeśli w ogóle to możliwe, jego twarz została jeszcze bardziej
pozbawiona wyrazu.
- Klan Uchiha w końcu powinien zostać
odbudowany – mówił tak, jakby informował mnie o pogodzie. – Ty się do tego nie
nadajesz, więc wziąłem sprawy w swoje ręce.
- Ja się do tego nie nadaje!? –
krzyknęłam. – Jak możesz tak mówić. Przecież to ty jesteś jeszcze dzieckiem!
Ile ty masz lat, hmm?
- Jestem zaledwie dwa lata młodszy od
ciebie.
- ZALEDWIE! – oburzyłam się.
Dwa lata to wcale nie tak mało. Gdy
jeszcze nie dawno dowiedziałam się, że mam te głupie 19 lat, to miałam
wrażenie, że już niedługo zostanę starą babcią z pomarszczoną twarzą i mnóstwem
problemów na karku. Z tymi problemami to już w sumie wymagane kryteria
spełniałam.
- Masz nie uprawiać seksu z Sakurą!
- Nie możesz mi tego zabronić – odburknął
już lekko urażony.
- Oczywiście, że mogę! – Moja złość rosła
w potęgę. – Jestem twoją starszą siostrą. Po części jestem za ciebie
odpowiedzialna.
- Umiem sam decydować o swoim życiu! –
Krzyknął na mnie.
Sasuke Uchiha, krzyknął na mnie! Jego
nerwy również puszczały! Aż nie mogłam uwierzyć. Kątem oka zauważyłam, jak
Pakkun z zaciekawieniem obserwuje naszą kłótnie. Jego głowa wystrzeliwała to w
moją stronę, to w stronę Sasuke, nie mogąc się widocznie zdecydować, na kim
zawiesić wzrok.
- Nie, nie umiesz! Właśnie potwierdziłeś
to swoim zachowaniem. A kto się zajmie dzieckiem, gdy Sakura zadzie w ciążę!?
- Ja – warknął krzyżując ręce na piersi i
próbując uratować swój honor – i Sakura.
- Przecież ty nie możesz zajmować się
dzieckiem. Wystraszysz je samym spojrzeniem! – Miałam tryliardy argumentów przeciw niemu.
- Nie będę przecież używał na nim
Sharingana! – Tym razem to on z rozmachem wyrzucił do góry ręce.
Widocznie, to u nas rodzinne.
- Ty nie potrzebujesz Sharinagana, żeby
mrozić krew w żyłach człowieka!
Sasuke odburknął coś, czego zupełnie nie
zrozumiałam i wbił wzrok w półki z książkami, choć wiem, że wcale go one nie
interesowały. Mój brat, wielki Uchiha, strzelił tak zwanego focha. Aż zachciało
mi się śmiać. Ale nie dane mi było dać upustu swojej wesołości, bo do domku
wparował zdyszany Kakashi. Gdy tylko przekroczył próg, zdołałam ujrzeć jego
zdenerwowaną minę.
- Co się stało? – zapytałam natychmiastowo.
Kakashi bez żadnego wyjaśnienia wyjął z
komody stojącej w przedpokoju dużą saszetkę i podszedł do torby leżącej na
kanapie. Zaczął błyskawicznie wpakowywać do niej broń i jakieś ubrania. Powietrze
zadrżało niebezpiecznie, przyprawiając mnie o gęsią skórkę.
- Odpowiesz mi? – Mój głos zdążył
delikatnie nasiąknąć strachem.
Sasuke zmarszczył brwi i zacisnął dłonie
w pięści. On też odczuwał tą aurę bijącą od Kakashiego; świadczyła o niebezpieczeństwie.
- Zajmiesz się nią? – Brunet stał jeszcze
przez chwilę w miejscu, oczekując na odpowiedź Hatake.
- Tak – odparł krótko, nie przestając
pakować do torby rzeczy.
Właśnie wkładał do sakiewki krótki mieczyk,
który łudząco przypominał prezent, który dostałam na wigilię szkolną zaledwie
dwa miesiące temu. Ależ ten czas szybko leciał! Tak właściwie, to co ja z nim
zrobiłam?
Sasuke, sekundę po odpowiedzi Kakashiego
znalazł się przy drzwiach wyjściowych i właśnie wybiegał na dwór. Byłam wprost
przekonana, że zmierzał do Sakury.
Nerwowo podbiegłam do przedpokoju i
chwyciłam za buta, którym niedawno rzuciłam w Hatake. Dłonie mi się trzęsły, jak
zawsze, gdy się czymś przejmowałam, ale zdołałam dość szybko nałożyć go na
stopę. Zdążyłam jeszcze założyć drugiego i złapać za ochraniacz ze znakiem
wioski liścia. Później Kakashi zakleszczył dłonie na moim ramieniu, obrócił mną
gwałtownie i przycisnął swoje usta do moich. Zdezorientowana nie wiedziałam jak
się zachować. Nogi mi zmiękły, serce przyspieszyło biegu, krew zawrzała i gdy
już miałam oddać pocałunek on natychmiast go przerwał i nawet na mnie nie
patrząc pognał w stronę drzwi, ciągnąc mnie za sobą.
Spodziewałam się, że wybiegniemy na
piaszczystą ścieżkę oświetloną przez blade światło gwiazd. Uderzy we mnie
zimne, nocne powietrze i jak zawsze zachwycę się piękną aurą, która roztaczała
się wokół Konohy tylko w porach wieczornych. Jednak gdy znaleźliśmy się na
dworze poczułam jak kręci mi się w głowie. Było tak duszno, że nie byłam pewna, czy szybsze oddychanie
jakkolwiek pomoże w dostawie tlenu do mojego organizmu. Uderzyła we mnie fala
gorąca, jakby było co najmniej czterdzieści stopni, co o tej porze roku
wydawało się nielogiczne. Piaszczysta droga była przykryta jakąś dziwną
poświatą. Poderwałam głowę do góry i przestałam oddychać. Księżyc panujący nad
nocą był bladoczerwony. Bezsprzecznie zwiastował zagładę.
Witajcie!
W sumie nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Mogę tylko pomarudzić trochę na swojego laptopa, który ostatnimi czasy płata mi niezłe figle i cały czas muszę go resetować. TRAGEDIA! Biegnę do WOS'u i fizyki, bo zwariuję jeśli się tego nie nauczę. 9o zadań z fizyki w jeden dzień? Co to dla mnie!
Pozdrawiam w nienawiści do nauczycieli i zachęcam do komentowania! :)
A w sumie przypomniało mi się coś! To opowiadanie powoli dobiega końca, już mam zarys tego jak się wszystko rozegra. Przez powoli nie mam na myśli, że już następna notka to epilog, ale już jest bliżej niż dalej.
Ale zastanawiam się nad drugą serią. Nie wiem właśnie czy ją tworzyć. Jeśli już miałabym zacząć, to pewnie byłaby ona prowadzona w trzeciej osobie, bo szczerze dużo łatwiej mi pisać w ten sposób. Opisy wtedy wychodzą bogatsze i ogólnie jest przyjemniej. Co o tym myślicie?
A w sumie przypomniało mi się coś! To opowiadanie powoli dobiega końca, już mam zarys tego jak się wszystko rozegra. Przez powoli nie mam na myśli, że już następna notka to epilog, ale już jest bliżej niż dalej.
Ale zastanawiam się nad drugą serią. Nie wiem właśnie czy ją tworzyć. Jeśli już miałabym zacząć, to pewnie byłaby ona prowadzona w trzeciej osobie, bo szczerze dużo łatwiej mi pisać w ten sposób. Opisy wtedy wychodzą bogatsze i ogólnie jest przyjemniej. Co o tym myślicie?
omg! notka :3 ~jeszcze jej nie czytałam bo musiałam napisać: PIERWSZA ale i tak wiem ze jest swietna :3
OdpowiedzUsuńA tak po przeczytaniu to notka standardowo zajebista, rozwalił mnie kawałek gdzie sei pytała co sasuke robił u sakury xD... A co do drugiej serii to ja osobiście wole opowiadania pisane w pierwszej osobie, ale myślę że sobie poradzisz(ba! pewna jestem).
UsuńStandardowo czekam na więcej, życzę weny i powodzenia z fizyką.
Cześć, cześć!
UsuńDzięki mam nadzieję, że z tą fizyką to wszystko pójdzie dobrze. No właśnie nie jestem pewna jeszcze co do tej osoby. Zobaczymy, czy druga seria w ogóle będzie :)
Pozdrawiam!
Dlaczego wszystko co dobre tak szybko się kończy?
OdpowiedzUsuńOdnośnie dalszej serii tego opowiadania...to oczywiście TAK...Bylebyś miała czas i pomysł na nie:)...To ja bede czytać i cię opierniczać dalej, albo po prostu marudzić że za szybko skończyłaś, czemu w takim momencie itd;)
Co do zmiany na trzecią osobę...wydaje mi się, że dużo wtedy straci. Teraz ma to coś co mnie przyciąga i rozpierdala od środka jak czytam przemyślenia Sei. Czasem wybucham śmiechem, czasem myśle sobie, że to idiotka i tęskniła bym za tym, że wiem co w danej sytuacji myśli...znam jej odczucia, emocje, spostrzeżenia na temat świata, nowych osób...
W trzeciej osobie wszystko można opisać ale to nie jest już dla mnie to samo. Nie ma tego samego przekazu uczuć, emocji, myśli bohatera...
Myślę, że może choć trochę oddałam sens temu co myślę i mam nadzieję że zrozumiesz sedno mojej wypowiedzi, bo czasem mam problemy z przekazem informacji;)...
Powodzenia z fizyką i wosem bo gdy je miałam to fizyka=czarna masa, a wos=pierdu; pierdu... Dobra, koniec...
PS może byś przemyślała ten trójkąt z Madara...w końcu nie długo sylwester...poszaleć leży;D
kryzysowa narzeczona;)
Hej, hej!
UsuńWiem, co masz na myśli z pierwszą osobą, ale z trzecią też chybaby się tak dało. Nie wiem no! Zastanowię się jeszcze nad tym wszystkim.
Pozdrawiam!
Żaden trójkąt!
UsuńNie no rozwaliłaś mnie tum
OdpowiedzUsuńPakkun,,dam ci dotknąć łapy jest super gładziutka i mięciutka,,no nie sweeet.A jeśli chodzi o to czy masz pisać w trzeciej czy pierwszej osobie to pisz jak ci wygodnie,ja tylko czekam na twoje zajebiste notki,i też szczeże wiem co czujesz fizyka,chemia i matma to apokalipsa no już chuba niedługo wykorkuje ale w końcu niedługo święta i sylwester ludzie dajcie żyć i nie zadawajcie tyle prac domowych bo to jakaś czarna magia kurna!!!!Tak więc życzę Ci weny i dobrego nastroju żeby w tej budzie z fizyką i chemią wytrzymać też mam te problemy pozdro
WILCZYCA
Wiem właśnie. Zlitować by się mogli trochę! Tragedia ;__;
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam.
aaa sory za błędy w komentarzu ale pisałam na szybko
OdpowiedzUsuńWILCZYCA
Witaj jestem Tsume[kojarzysz wolf's rain] i chcę Cię poinformować że[kurwa ale to zabrzmiało]uzyskałaś nowego czytelnika w życiu nie czytałem takich opowiadań no kurwa rozjebało mnie,te wszystkie myśli sei,przeżycia a teraz jeszcze zapowiada się zagłada no po prostu super,czekam na next pozdro.
OdpowiedzUsuńTsume.
Hej!
UsuńBardzo się cieszę, że zyskałam nowego czytelnika ^^ Tacy są zawsze mile widziani.
Pozdrawiam!
Hej! Zacznę od opieprzenia cię za to, że to tak długa trwało zanim dodałaś nowy rozdział XD. Nie no żart :P. Jestem chyba ostatnią osobą, która może coś takiego powiedzieć, szczególnie po moim jakże częstym wrzucaniu nowych notek xD. Już kończysz? Szkoda ;(. Twoje opowiadanie jest takie opływające zajebistością, że świetnie się je czyta :D. Oczywiście, że jestem za nową serią ^^. Przemyślenia Sei są takie super, że wolałabym jednak pierwszą osobę, no ale to przecież zależy tylko i wyłącznie od ciebie.
OdpowiedzUsuńWracając do notki, to była ona świetna! Hahaha scena z Saskiem boska <3. Hmm zastanawiam się o co chodziło Kakashiemu ... Co on nagle taki zabiegany się stał? To aż do niego niepodobne xD.
Nie uwierzysz! Udało mi się nawet wypatrzyć gdzieś literówkę, bodajże w słowie "brunet" ucięłaś "r". Wow moje zdolności ortograficzne się poprawiają xD.
Co ja się tu będę rozpisywać :P. Przecież i tak wiesz, że cokolwiek byś mi nie dała to i tak uznam to za zarąbiste ^^. Dziewczyno, jak ty bosko piszesz <3! Udzielasz może korepetycji :D?
Oj, życzę Ci powodzenia z tą fizą. Dla mnie to zawsze będzie czarna magia :P. Ach, ci nauczyciele się teraz strasznie uwzięli. Sama muszę się nauczyć na wtorek całego podręcznika z 1 klasy z histy O_o. Lol. Po jaką cholerę mi historia?!
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo wolnego czasu, willownight :*
Ps Zapraszam do siebie na rozdział 3 ;).
Literówka poprawiona! Dziękuję!
UsuńOch, och ile komplementów, aż się rozpływam :3 Dzięki wielkie, poprawiłaś mi trochę humor. Nauczyciele są tragiczni. Wszyscy na ostatnią chwilę postanowili robić testy i kartkówki. Just great!
Życzę powodzenia z historią i pozdrawiam serdecznie!
Witam !!! Taaak świetny rozdział ! Było zabawnie, działo się no i się całowali, więc w sumie wszystko co najlepsze. SUPER MIĘCIUTKA I GŁADZIUTKA. Ojej, przypomniało mi się jak Pakkun wabił tak Shikamaru <3 Strasznie mi się też podoba ten wygląd bloga. Zabieraj się za drugą serię, ale pamiętaj, żeby nie zaniedbywać innych blogów. (Czytam wszystkie). Obrażony Sasuke <3 To takie słodkie ^^ I jeszcze taki bezpośredni ! Też uważam, że do Sei i jej przemyśleń bardziej pasuje 1 osoba, no ale jak ci wygodniej. Tylko czemu ta końcówka taka krótka? I znowu nie mogę się doczekać następnego rozdziału !!! I niech się dzieje. Dużo. Pozdrawiam. Tikitaka.
OdpowiedzUsuńHeej <3
UsuńTikitaka...
Nie wiem jeszcze co z tą drugą serią, zastanowię się. No jasne, że nie będę zaniedbywać!
Pozdrawiam!
HAHAHAHA moment z pakkunem bezcenny,życzę weny i miłej nauki[choć wątpię że wkuwanie jest miłe] pozdro.
OdpowiedzUsuńMikoto
zajebiste chcę więcej myślę że to ty decydujesz jak piszesz[to w końcu twój blog],hmmm no nic dodać nic ująć pozdro.
OdpowiedzUsuńSha Gojyo
Czeeść. c:
OdpowiedzUsuńNapisałam co Ciebie na zapytaj, ale usunęłaś konto. Pomyślałam, że może masz mnie za pedofila, czy coś. Otóż już wyjaśniam, tłumaczę i przepraszam za to. ;_; Wyjaśnienia i tłumaczenia: ludzi poznaję zarówno przez internet, jak i w świecie "realnym". Więc, że zainteresowało mnie Twoje opowiadanie, chciałam do Ciebie napisać, pogadać. ;_; Potem stwierdziłam, że może nie masz internetowych znajomych i jestem pierwszą osobą, która Cię tak zaczepiła. No nic, przepraszam za to. ;__; Zapewniam Cię, że nie jestem pedofilem i możesz mi tutaj odpisać. X"D
Rozdział był równie zajebisty co poprzednie. Każdy tutaj pisze, że akcja z Pakkunem była świetna, zgadzam się z nimi. Rozwaliłaś mnie. XD
Oczywiście jestem za drugą serią.
Pozdrawiam i życzę weny. c:
(UWAGA CHAMSKA REKLAMA) jeśli chcesz, aby Twój blog został oceniony, możesz się tutaj zgłosić -> http://ocenialnia-narutowska.blogspot.com/ Zapraszam. :3
Heeejj!
OdpowiedzUsuńAle to musiało głupio wyjść. Rzeczywiście, usunęłam konto, ale dlatego, że już po prostu go nie używałam. A i muszę powiedzieć, że Ci odpisałam. Nie, nie poznałam żadnych osób przez internet, ale nie uważam Cię za pedofila. Nigdy nie olałabym fana GD <3 Prawda jest taka, że po prostu nie lubię pisać z nikim na fb, GG, skypie, no byle gdzie! Zdecydowanie bardziej wole rozmowę w real life :)
Pozdrawiam i dziękuję, za komentarz.
Ps. Z chęcią weszłabym na ocenialnię, ale wiem, że mam mnóstwo błędów gramatycznych i pewnie literówek, dlatego nie strzelę sobie samobója :D
Dzięki za komentarz,
- Co robiłeś u Sakury do tak późna?
OdpowiedzUsuń- Dzieci.
No ja nie mogę;d
Zamurowało mnie;d
Niesamowite jest to opowiadanie, nie mogę doczekać się tego, jak to wszystko się rozegra, ale nie chce, żeby to się skończyło -.- chlip, chlip!
2 seria? - 3 razy tak!
Hahha, gratuluję rozdziału! Ciągle nie mogę przestać się śmiać xd
OdpowiedzUsuńNajpierw akcja z Pakkunem- nie tylko Sei nie umie się oprzeć mięciutkim od spodu psim łapkom, też zaliczam się do tego grona. Na szczęście Sasuke wszedł w "odpowiednim" momencie, bo o mało Sei nie przegrała.
Rozmowa z Sasuke... Och! Też ją uwielbiam, jak tę z Pakkunem! Kocham Sasuke w takiej wersji, gdzie mówi mniej niż nawet się powinno, a rozmyślania Sei, typu "mówi tak, jakby miał limit słów" są świetne. Biedaczka zacięła się kunaiem, bo ktoś nie raczył jej czegokolwiek powiedzieć... Pakkun odporny na mordercze spojrzenie Sasuke- chociażby on jeden. Ahaha, znowu śmiech, Kakashi zboczeniec i ta powaga Uchihy mówiącego o tym- Sei po raz kolejny nie doinformowana, przeżywa szokujące i krępujące momenty.
Tak w ogóle, to zaskoczyła mnie odpowiedź Sasuke, co robił u Sakury tak późno, hahaha, Sei o mało zawału nie dostała, a ja się znowu śmieję xD
Woo, bladoczerwony Księżyc, faktycznie nie wróży nic dobrego... Pierwsze skojarzenie? Nieograniczone Tsukuyomi- pytani brzmi, czy aby na pewno? Wiem jedno. I tak będę zaskoczona.
Nowy szablon? Czy to ja wcześniej nie zauważyłam? Nie... Na pewno jest nowy :) Podoba mi się, głównie ze względu na przepiękne postacie Kakashiego i Sei, kolor zielony także mi odpowiada- ani za jasno, ani za ciemno no i do bohaterów też pasuje. Ale mam małe "ale" (znowu), które w sumie dotyczy tego samego, ale w mniejszym stopniu. Mam na myśli małe zlewanie się kolorów "rzeczy" po bokach (tak, tak, znowu chodzi mi o spis treści, bohaterowie itd.), wydają się też trochę przygaszone, tzn. trochę jakby za mgłą. Po za tym wszystko pięknie, a to jest naprawdę mały szkopuł :)
Dziękuję, za to, że napisałaś tak genialny, poprawiający humor rozdział! Szkoda, że powoli zbliżasz się z opowiadaniem do końca, ale nic nie trwa wiecznie- tym bardziej każdy kolejny rozdział będzie mnie cieszył :)
Wesołych Świąt i weny życzę!
Z tym szablonem to rzeczywiście jest tak, że napisy na paskach po bokach są takie przykryte mgłą, też to zauważyłam. Ale da się przyzwyczaić :) Nie wiem, czy będziesz zaskoczona, czy też nie, bo zakończenie nie jest jakieś wow, wow, nieprzewidywalne. No zobaczymy :D
UsuńDziękuję za komentarz i również życzę Wesołych Świąt!
Yey, ale ... Wow! *o* Początek zajebisty - rozwalił mnie XD Jest zabawny i słodki w pewien sposób, a reszta? Coraz lepsza ^^ Gratuluję talentu! Świetnie wszystko opisane i łatwo można sobie to wyobrazić. Zdanie za zdaniem samo się wpycha do oczu XD Aż chce się czytać dalej! Super! Jestem pełna podziwu ;)
OdpowiedzUsuńBtw jeśli chcesz (i czytelnicy także) to zapraszam do mnie na nowego bloga (2 rozdział już jest! - bądź na bieżąco i czytaj ^^) Komentarze i obserwacja mile widziane^^
Pozdrawiam!
http://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/