niedziela, 5 maja 2013

Jednopartówka

Czy są tu jacyś fani Bleacha? Jeśli tak to zapraszam do przeczytania jednopartówki Ulquiorra&Inoue.






Dusza



Strach był dla niej chlebem powszednim. Codziennie się bała. Czasami były to bardzo błahe powody, takie jak sprawdziany, czy też spóźnienie się do szkoły. Teraz jednak dotychczasowe lęki wydawały się tak malutkie i nieistotne jakby ich w ogóle nigdy nie było. Całe jej ciało trzęsło się w nieukrywanym pragnieniu zrobienia czegoś pożytecznego. Czegoś co mogłoby pomóc jej przyjaciołom wyjść z tej okrutnej opresji żywym. Nie chciała wygody, którą została obdarowana.
 Zresztą jakie ona miała znaczenie w obliczu tego, że była przetrzymywana siłą?
 A przynajmniej tak sobie wmawiała, starając się zakryć kłamstwami dławiące ją poczucie winy.
Co jeśli przez nią wszyscy zginą?
Ona już nie chciała żadnych walk, bitw, wylewu krwi. Taki widok napawał ją przerażeniem i wewnętrznym, ogromnym bólem. Nie chciała widzieć płaczu, śmierci. Już wystarczająco się jej w życiu naoglądała, wylała zdecydowanie za dużo łez. Codziennie modliła się o to by jej przyjaciele zaprzestali walki. By pozwolili jej odejść. Nie widziała żadnego sensu, w próbach odbicia jej z rąk wroga. Przecież ona zrobiła to wszystko dla nich. Czy tak trudno było to zrozumieć?
Orihime uniosła swoją głowę i spojrzała prosto w jasny księżyc, przecięty przez stalowe kraty. Jego blask oświetlił jej smutną, owalna twarz i długie, rude włosy.
- Kurosaki-kun, wszyscy… - szepnęła – proszę, zaprzestańcie walki.
- Czy uważasz poczynania swoich przyjaciół za żałosne, kobieto? – usłyszała niski głos.
Inoue złączyła swoje dłonie i przyłożyła je do piersi, po czym przeniosła zlękniony wzrok na mężczyznę, który stał  w rogu pomieszczenia i ilustrował ją chłodnym spojrzeniem zielonych oczu. Jego czarne włosy kontrastowały ze śnieżno białą maską i szatą Arrancara. Dziewczyna nie wiedziała kiedy tu wszedł. Odwróciła się w jego stronę.
- Ulquiorra-kun. – powiedziała cicho i po chwili dotarło do niej jego pytanie.
Potrząsnęła energicznie głową.
 – Nie! – krzyknęła lękliwie. – Jak mogłabym? Przyszli mnie ratować. Kurosaki-kun, moi przyjaciele… wszyscy przybyli mi na ratunek.
- Ile warte są ich starania, jeśli przyszli nieprzygotowani? Z obecną mocą nie dadzą rady Arrancarom. Przybyli na pewną śmierć. Czy w dalszym ciągu nie myślisz o nich jako o żałosnych istotach?
Orihime znów potrząsnęła głową i dla prawdziwości tego gestu zrobiła krok do przodu.
- Oni… - zaczęła i spuściła głowę. Ze wzruszenia jej oczy napełniły się łzami. – Są gotowi poświęcić życie, żeby mnie uwolnić. Oczywiście nie chcę tego! Lecz, może moje słowa zabrzmią samolubnie, ale poczułam ulgę gdy dowiedziałam się, że przyszli mnie ratować. Jednak ta ulga została szybko zdławiona przez strach. Boję się Ulquiorra-kun. Boję się, że cudowni, honorowi ludzie jak oni mogą zakończyć swój żywot w tak nieistotnym celu. Jednak staram się trzymać ten strach na wodzy. Wierzę w nich. Nigdy nie przeszłoby mi przez myśl by nazwać któregokolwiek z moich przyjaciół żałosnym.
Cifer podszedł do Inoue i złapał za jej podbródek, zmuszając by spojrzała mu prosto w oczy, które w dalszym ciągu pozostały nieodgadnione. Rudo-włosa nie wyrywała się. Wiedziała, że i tak nie miałoby to żadnego sensu, a czując jego zimny dotyk na skórze przeszły ją dreszcze.
- Boisz się śmierci twoich żałosnych przyjaciół. – powiedział powoli. – A nie lękasz się własnej? Aizen-sama Cię nie potrzebuje. W każdej chwili mogę Ci odebrać życie. Czy teraz odczuwasz strach?
Orihime objęła wzrokiem jego twarz. Zwróciła uwagę na bladą cerę, na czarne kreski, wyglądem przypominające łzy, wypływające z zielonych oczu. Na czarne włosy, prosty nos i wąskie, blade usta. Rozsądek podpowiadał jej, że jest groźnym Arrancarem, członkiem Espady. Ten mężczyzna był niebezpieczny jednak… spojrzenie jego smutnych oczu, zimny dotyk na skórze. Wbrew pozorom, nawet jeśli bardzo tego nie chciał,  każdy jego gest był niebywale delikatny, ostrożny. Nawet gdy zmuszał ją do tego by podniosła głowę. Nie zrobił tego brutalnie.
Czemu miałaby się go bać? Tak naprawdę, czuła się przy nim bezpiecznie. Była pewna, że nie grozi jej nic dopóki on był przy niej.
- Nie. – powiedziała, a jej usta drżały.
- W każdej chwili mogę Cię zabić, kobieto. – powiedział ciszej i puścił jej podbródek.
- Nie zrobiłbyś tego! – zaprzeczyła gorliwie i mimowolnie przybliżyła się do niego. Teraz dzieliły ich tylko minimetry.
Ulquiorra przyłożył dłoń do jej ciepłego policzka, a ona oparła się na niej ufnie.
- Nie rozumiem. – szepnął. – Czemu nie odczuwasz strachu?
- Ponieważ jestem pewna, że nic mi nie zrobisz.
- Nie powinnaś tak mówić, kobieto. Czy gdy przetnę twoją skórę, uwierzysz mi? Uwierzysz, że jestem zdolny do tego by Cię zabić? Czy wtedy zaczniesz się bać?
Inoue położyła swoją dłoń na dłoni Cifera.
- Nawet jeśli byś to zrobił. – powiedziała. – To i tak nie odczuwałabym strachu. Nie umiem. Nie gdy jesteś w pobliżu.
- To nie ma żadnego sensu. – oznajmił, wpatrując się z zaciekawieniem w jej szare oczy.
 Wydawały się takie głębokie, tyle potrafił z nich wyczytać… ale przecież to niemożliwe. Oczy nie wyrażają emocji, słowa nie powodują, że zaczynamy wierzyć, czując czyjś dotyk nie zatracamy się w nim. Nie łakniemy bliskości. Przecież to było haniebne. Oznaczało by, że człowiek jest czymś więcej niż tylko marną istotą, której istnienie nic nie wnosi. A przecież to nie prawda. Nie ma sensu zawracać sobie głowy czymś co nie jest prawdziwe.
Ale on łaknął. On chciał.
Pomimo tego zabrał swoją dłoń, która bez jej dotyku wydawała się zupełnie pusta i zimna. Tak jakby coś mu zabrali, pomimo tego, że nadal wszystko miał. Bez sensu. Przez długi czas przyglądał się swoim palcom, które mrowiły przyjemnie i zdawały się żądać o więcej. Więcej czego?
Więcej  ciepła.
Inoue poczuła jak Ulquiorra kładzie dłoń na jej biodrze, a drugą ręka odgarnia zabłąkany kosmyk jej włosów. Zrobił kilka kroków do przodu tym samym zmuszając ją do cofnięcia się. Plecy dziewczyny naparły na chropowatą powierzchnię ściany, a ona sama została do niej przygwożdżona przez Cifera. Gdy poczuła jego zimne usta na swojej szyi, przymknęła oczy i odchyliła głowę, wzdychając cicho. Mężczyzna wspiął się pocałunkami wyżej, zostawiając za sobą palące ślady.
- Prz- przestań. – wyszeptała Inoue. – Proszę, przestań
Ulquiorra cofnął się na pewną odległość i w zaciekawieniu spoglądał na jej zaczerwienioną twarz. On nie chciał przestawać.
- Nie podoba Ci się to co robię, kobieto?
Orihime potrząsnęła głową.
- Nie. Jesteś moim wrogiem. Nie chcę, żebyś mnie dotykał w ten sposób.
Cefir na nowo się przybliżył i przyszpilił ją mocniej do ściany.
- Tylko, że mamy pewien problem. Bo to ty tutaj jesteś niewolnicą. To ode mnie zależy twój los, kobieto. Więc teraz rozkazuje Ci. Nie sprzeciwiaj mi się, albo Cię zabiję.
Rudowłosa przełknęła głośno ślinę.
- Czy rozumiesz to co powiedziałem?
Przytaknęła głową, nie bardzo wiedząc co tak naprawdę ma teraz nastąpić.
Ulquiorra oparł czoło o jej czoło.
- To dobrze – wyszeptał prosto w jej usta, cały czas mając utkwiony wzrok w jej zamglonych oczach.
Tyle emocji.
Owiał go jej słodki oddech, przybliżył się jeszcze bardziej. Potrzebował więcej, chciał więcej.
Naparł wargami na jej usta, które wydawały się takie ciepłe. Orihime westchnęła, a on pogłębił pocałunek. Naprał na nią całym ciałem chcąc czuć ciepło bijące od niej. Tak nieznane mu uczucie. Puścił jej nadgarstki, a ona zanurzyła palce w jego włosach. Zapomniała o wszystkich uprzedzeniach. Chciała go.
Ulquiorra oderwał się od dziewczyny by spojrzeć na jej twarz. Miała zaróżowione policzki, świecące, duże oczy, a jej rozchylone usta drżały z pożądania.
Cifer ogarnął kosmyk jej włosów za ucho.
- Okazałaś słabość, kobieto. – powiedział, po czym odwrócił się gwałtownie i wyszedł, trzaskając drzwiami.
Przed oczami wciąż miał jej twarz.



9 komentarzy:

  1. o kurde trochę strach mnie obleciał ale rożdział zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  2. zabiłaś mnie,no kurcze spisałaś się na medal wprawdzie nie jestem fanką tego typu opowiadań,ale to wyszło ekstra.

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebiste jak czytałam to puściłam sobie muzyczkę taką straszną i to normalnie jakbym chorror na żywo widziała,wow świetnie to wyszło szkoda że tego typu tylko jeden rożdział napisałaś,ale nie mogę się doczekać następnego o kakashim i sai itp.POZDRO I DUUUŻO WENY.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak romantycznie dlaczego ja kurwa nie mogę chłopaka znależć,wiem jestem głupia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Nie załamuj sie! Sam przyjdzie :p

      Usuń
    2. dzięki może faktycznie sam przyjdzie.[tylko żeby miał kasę]XXD

      Usuń
  5. kurcze, świetna ta jednopartówka, ale pisz szybko nowy rozdział opowiadania hehe
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham tę parę! A planujesz rozwinąć w przyszłości tę notkę ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, raczej nie... Minął mi już taki zachwyt na tą parką, bo w anime wymarła :(
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń