Dusza
Strach
był dla niej chlebem powszednim. Codziennie się bała. Czasami były to bardzo
błahe powody, takie jak sprawdziany, czy też spóźnienie się do szkoły. Teraz
jednak dotychczasowe lęki wydawały się tak malutkie i nieistotne jakby ich w
ogóle nigdy nie było. Całe jej ciało trzęsło się w nieukrywanym pragnieniu
zrobienia czegoś pożytecznego. Czegoś co mogłoby pomóc jej przyjaciołom wyjść z
tej okrutnej opresji żywym. Nie chciała wygody, którą została obdarowana.
Zresztą jakie ona miała znaczenie w obliczu tego,
że była przetrzymywana siłą?
A przynajmniej tak sobie wmawiała, starając
się zakryć kłamstwami dławiące ją poczucie winy.
Co
jeśli przez nią wszyscy zginą?
Ona
już nie chciała żadnych walk, bitw, wylewu krwi. Taki widok napawał ją
przerażeniem i wewnętrznym, ogromnym bólem. Nie chciała widzieć płaczu,
śmierci. Już wystarczająco się jej w życiu naoglądała, wylała zdecydowanie za
dużo łez. Codziennie modliła się o to by jej przyjaciele zaprzestali walki. By
pozwolili jej odejść. Nie widziała żadnego sensu, w próbach odbicia jej z rąk
wroga. Przecież ona zrobiła to wszystko dla nich. Czy tak trudno było to
zrozumieć?
Orihime
uniosła swoją głowę i spojrzała prosto w jasny księżyc, przecięty przez stalowe
kraty. Jego blask oświetlił jej smutną, owalna twarz i długie, rude włosy.
-
Kurosaki-kun, wszyscy… - szepnęła – proszę, zaprzestańcie walki.
-
Czy uważasz poczynania swoich przyjaciół za żałosne, kobieto? – usłyszała niski
głos.
Inoue
złączyła swoje dłonie i przyłożyła je do piersi, po czym przeniosła zlękniony
wzrok na mężczyznę, który stał w rogu
pomieszczenia i ilustrował ją chłodnym spojrzeniem zielonych oczu. Jego czarne
włosy kontrastowały ze śnieżno białą maską i szatą Arrancara. Dziewczyna nie
wiedziała kiedy tu wszedł. Odwróciła się w jego stronę.
-
Ulquiorra-kun. – powiedziała cicho i po chwili dotarło do niej jego pytanie.
Potrząsnęła
energicznie głową.
– Nie! – krzyknęła lękliwie. – Jak mogłabym?
Przyszli mnie ratować. Kurosaki-kun, moi przyjaciele… wszyscy przybyli mi na
ratunek.
-
Ile warte są ich starania, jeśli przyszli nieprzygotowani? Z obecną mocą nie
dadzą rady Arrancarom. Przybyli na pewną śmierć. Czy w dalszym ciągu nie
myślisz o nich jako o żałosnych istotach?
Orihime
znów potrząsnęła głową i dla prawdziwości tego gestu zrobiła krok do przodu.
-
Oni… - zaczęła i spuściła głowę. Ze wzruszenia jej oczy napełniły się łzami. –
Są gotowi poświęcić życie, żeby mnie uwolnić. Oczywiście nie chcę tego! Lecz,
może moje słowa zabrzmią samolubnie, ale poczułam ulgę gdy dowiedziałam się, że
przyszli mnie ratować. Jednak ta ulga została szybko zdławiona przez strach.
Boję się Ulquiorra-kun. Boję się, że cudowni, honorowi ludzie jak oni mogą
zakończyć swój żywot w tak nieistotnym celu. Jednak staram się trzymać ten
strach na wodzy. Wierzę w nich. Nigdy nie przeszłoby mi przez myśl by nazwać
któregokolwiek z moich przyjaciół żałosnym.
Cifer
podszedł do Inoue i złapał za jej podbródek, zmuszając by spojrzała mu prosto w
oczy, które w dalszym ciągu pozostały nieodgadnione. Rudo-włosa nie wyrywała się.
Wiedziała, że i tak nie miałoby to żadnego sensu, a czując jego zimny dotyk na
skórze przeszły ją dreszcze.
-
Boisz się śmierci twoich żałosnych przyjaciół. – powiedział powoli. – A nie
lękasz się własnej? Aizen-sama Cię nie potrzebuje. W każdej chwili mogę Ci
odebrać życie. Czy teraz odczuwasz strach?
Orihime
objęła wzrokiem jego twarz. Zwróciła uwagę na bladą cerę, na czarne kreski,
wyglądem przypominające łzy, wypływające z zielonych oczu. Na czarne włosy,
prosty nos i wąskie, blade usta. Rozsądek podpowiadał jej, że jest groźnym
Arrancarem, członkiem Espady. Ten mężczyzna był niebezpieczny jednak…
spojrzenie jego smutnych oczu, zimny dotyk na skórze. Wbrew pozorom, nawet
jeśli bardzo tego nie chciał, każdy jego
gest był niebywale delikatny, ostrożny. Nawet gdy zmuszał ją do tego by
podniosła głowę. Nie zrobił tego brutalnie.
Czemu
miałaby się go bać? Tak naprawdę, czuła się przy nim bezpiecznie. Była pewna,
że nie grozi jej nic dopóki on był przy niej.
-
Nie. – powiedziała, a jej usta drżały.
-
W każdej chwili mogę Cię zabić, kobieto. – powiedział ciszej i puścił jej
podbródek.
-
Nie zrobiłbyś tego! – zaprzeczyła gorliwie i mimowolnie przybliżyła się do
niego. Teraz dzieliły ich tylko minimetry.
Ulquiorra
przyłożył dłoń do jej ciepłego policzka, a ona oparła się na niej ufnie.
-
Nie rozumiem. – szepnął. – Czemu nie odczuwasz strachu?
-
Ponieważ jestem pewna, że nic mi nie zrobisz.
-
Nie powinnaś tak mówić, kobieto. Czy gdy przetnę twoją skórę, uwierzysz mi?
Uwierzysz, że jestem zdolny do tego by Cię zabić? Czy wtedy zaczniesz się bać?
Inoue
położyła swoją dłoń na dłoni Cifera.
-
Nawet jeśli byś to zrobił. – powiedziała. – To i tak nie odczuwałabym strachu.
Nie umiem. Nie gdy jesteś w pobliżu.
-
To nie ma żadnego sensu. – oznajmił, wpatrując się z zaciekawieniem w jej szare
oczy.
Wydawały się takie głębokie, tyle potrafił z
nich wyczytać… ale przecież to niemożliwe. Oczy nie wyrażają emocji, słowa nie
powodują, że zaczynamy wierzyć, czując czyjś dotyk nie zatracamy się w nim. Nie
łakniemy bliskości. Przecież to było haniebne. Oznaczało by, że człowiek jest
czymś więcej niż tylko marną istotą, której istnienie nic nie wnosi. A przecież
to nie prawda. Nie ma sensu zawracać sobie głowy czymś co nie jest prawdziwe.
Ale
on łaknął. On chciał.
Pomimo
tego zabrał swoją dłoń, która bez jej dotyku wydawała się zupełnie pusta i
zimna. Tak jakby coś mu zabrali, pomimo tego, że nadal wszystko miał. Bez
sensu. Przez długi czas przyglądał się swoim palcom, które mrowiły przyjemnie i
zdawały się żądać o więcej. Więcej czego?
Więcej ciepła.
Inoue
poczuła jak Ulquiorra kładzie dłoń na jej biodrze, a drugą ręka odgarnia
zabłąkany kosmyk jej włosów. Zrobił kilka kroków do przodu tym samym zmuszając
ją do cofnięcia się. Plecy dziewczyny naparły na chropowatą powierzchnię
ściany, a ona sama została do niej przygwożdżona przez Cifera. Gdy poczuła jego
zimne usta na swojej szyi, przymknęła oczy i odchyliła głowę, wzdychając cicho.
Mężczyzna wspiął się pocałunkami wyżej, zostawiając za sobą palące ślady.
-
Prz- przestań. – wyszeptała Inoue. – Proszę, przestań
Ulquiorra
cofnął się na pewną odległość i w zaciekawieniu spoglądał na jej zaczerwienioną
twarz. On nie chciał przestawać.
-
Nie podoba Ci się to co robię, kobieto?
Orihime
potrząsnęła głową.
-
Nie. Jesteś moim wrogiem. Nie chcę, żebyś mnie dotykał w ten sposób.
Cefir
na nowo się przybliżył i przyszpilił ją mocniej do ściany.
-
Tylko, że mamy pewien problem. Bo to ty tutaj jesteś niewolnicą. To ode mnie
zależy twój los, kobieto. Więc teraz rozkazuje Ci. Nie sprzeciwiaj mi się, albo
Cię zabiję.
Rudowłosa
przełknęła głośno ślinę.
-
Czy rozumiesz to co powiedziałem?
Przytaknęła
głową, nie bardzo wiedząc co tak naprawdę ma teraz nastąpić.
Ulquiorra
oparł czoło o jej czoło.
-
To dobrze – wyszeptał prosto w jej usta, cały czas mając utkwiony wzrok w jej
zamglonych oczach.
Tyle
emocji.
Owiał
go jej słodki oddech, przybliżył się jeszcze bardziej. Potrzebował więcej,
chciał więcej.
Naparł
wargami na jej usta, które wydawały się takie ciepłe. Orihime westchnęła, a on
pogłębił pocałunek. Naprał na nią całym ciałem chcąc czuć ciepło bijące od
niej. Tak nieznane mu uczucie. Puścił jej nadgarstki, a ona zanurzyła palce w
jego włosach. Zapomniała o wszystkich uprzedzeniach. Chciała go.
Ulquiorra
oderwał się od dziewczyny by spojrzeć na jej twarz. Miała zaróżowione policzki,
świecące, duże oczy, a jej rozchylone usta drżały z pożądania.
Cifer
ogarnął kosmyk jej włosów za ucho.
-
Okazałaś słabość, kobieto. – powiedział, po czym odwrócił się gwałtownie i
wyszedł, trzaskając drzwiami.
Przed
oczami wciąż miał jej twarz.
o kurde trochę strach mnie obleciał ale rożdział zajebisty
OdpowiedzUsuńzabiłaś mnie,no kurcze spisałaś się na medal wprawdzie nie jestem fanką tego typu opowiadań,ale to wyszło ekstra.
OdpowiedzUsuńzajebiste jak czytałam to puściłam sobie muzyczkę taką straszną i to normalnie jakbym chorror na żywo widziała,wow świetnie to wyszło szkoda że tego typu tylko jeden rożdział napisałaś,ale nie mogę się doczekać następnego o kakashim i sai itp.POZDRO I DUUUŻO WENY.
OdpowiedzUsuńjak romantycznie dlaczego ja kurwa nie mogę chłopaka znależć,wiem jestem głupia.
OdpowiedzUsuńHahaha :D Nie załamuj sie! Sam przyjdzie :p
Usuńdzięki może faktycznie sam przyjdzie.[tylko żeby miał kasę]XXD
Usuńkurcze, świetna ta jednopartówka, ale pisz szybko nowy rozdział opowiadania hehe
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Kocham tę parę! A planujesz rozwinąć w przyszłości tę notkę ??
OdpowiedzUsuńNie, raczej nie... Minął mi już taki zachwyt na tą parką, bo w anime wymarła :(
UsuńDziękuję i pozdrawiam :*