Przez chwilę nie
mogłam oddychać. Szok, który sparaliżował
moje kończyny za nic nie chciał minąć. Po prostu Kakashi przykładający kunaia
do mojej szyi wydawał się zbyt nienaturalny. Tak samo jak jego spojrzenie. Było
mi zupełnie obce, kompletnie zbiło mnie z tropu. Zimne ostrze delikatnie
naparło na moją skórę, ale jeszcze nie na tyle mocno by ją przeciąć. Ale
wiedziałam, że to zrobi. Wszystko dało się wyczytać z twarzy Hatake. W tle
roznosiły się niewyraźne krzyki Temari, jej kroki były coraz głośniejsze, lecz
i tak ledwo do mnie docierały. Zimny śnieg wsiąkał w moje ubrania przyprawiając
mnie o dreszcze, lodowaty wiatr uderzał w moją twarz, nad głową złowieszczo
mruczało niebo. Jednak wszystko co czułam wydawało się mało prawdopodobne. Tak
samo jak świadomość, że mogłam za chwilę umrzeć. Wirowała w mojej głowie, ale
była tylko lekką myślą, która nie mogła do mnie dotrzeć pomimo usilnych prób.
Poczułam, że dłoń Hatake drży, gdy przycisnął ostrze jeszcze mocniej. Jeszcze
chwila, a przetnie moją skórę, poczuję jak krew spływa mi po szyi. Zamknęłam
oczy, czekając na to, aż zada mi śmierć. Wystarczył jeszcze jeden ruch…
Wybuch, który
nastąpił sekundę później kompletnie mnie zaskoczył. Przestałam czuć na sobie
ciężar Kakashiego, a zamiast tego moje ciało owiał gorący, wprost parzący wiatr
zamykając się wokół mnie niczym huragan. Otworzyłam gwałtownie oczy i
natychmiast tego pożałowałam. Z sercem podchodzącym do gardła, drżącymi
tęczówkami wpatrywałam się w formujące się wokół mnie białe kości spowite
iskrzącą się zieloną energią. Przez pryzmat tej mocy ledwo dostrzegłam jak
Kakashi odlatuje na kilka metrów i z gracją ląduje na ugiętych nogach. O nie,
to znów ten potwór. Dotknęłam w panice swoich policzków, czując jak moje oczy
zaczynają boleśnie pulsować. Moja skóra była śliska, od krwawych łez.
Spojrzałam na swoją dłoń. Szkarłat tak kontrastował z bladością, że zrobiło mi
się niedobrze. Zaczęłam się trząść. Ale szkielet otaczający mnie nawet nie
drgnął. Czułam jak wysysa ze mnie chakre, zupełnie jakby był wampirem złaknionym
krwi.
- Nareszcie! –
krzyk Hatake ledwo przedarł się przed szmaragdową mgiełkę energii.
Co nareszcie?!
Nareszcie pojawiło się coś, co zabije mnie szybciej niż on sam?
Powoli traciłam
czucie w kończynach, silna wola wyparowywała ze mnie w zadziwiającym tempie.
Rozłożyłam ręce,
zupełnie jakbym szykowała się do ukrzyżowania i odchyliłam głowę do tyłu nie
mając już siły walczyć z monstrum formującym się wokół mnie. Gorąca, zielona energia
zaczęła lizać moje ramiona zupełnie jak ogień, chcąc mnie pochłonąć. Zawładnąć
moim ciałem. A ja nie widziałam powodu by jej na to nie pozwolić. Co za
różnica…
Gdy już
myślałam, że wyssała ze mnie całą chakre i chęci do życia, poczułam jak w
gasnący już ogień rozpala się we mnie ze zdwojoną siłą. Coś wcisnęło mi
brutalnie tlen do płuc, sprawiło, że szeroko otworzyłam oczy, zacisnęłam
zakrwawione dłonie w pięści. Poczułam się potężna, wprost wszechmogąca. Przed
sobą widziałam jedynie wirującą i syczącą chakre oplecioną wokół białych,
szpiczastych kości. Z niezdrowym zaciekawieniem uniosłam głowę. Fakt, że
znajdowałam się w środku olbrzymiego szkieletu, który wydawał mi się całkowicie
podległy, sprawiał, że na chwilę wstrzymałam oddech. Powoli zaczęłam wypuszczać
powietrze, przyswajając ten obraz. Jednocześnie chciałam uspokoić serce
boleśnie obijające mi się o żebra. Nie do końca wiedziałam co tak właściwie się
dzieje. I dlatego bałam się.
- Sei! – Głos
Kakashiego oderwał mnie od tępego wpatrywania się we wnętrze szkieletu. – Sei,
spójrz na mnie!
Powoli, bardzo
powoli, przeniosłam na niego wzrok. Wiedziałam, że moje tęczówki są nieobecne,
zamroczone. I on też to dostrzegł. Czułam, że stałam się częścią potwora, który
mnie otaczał. Byłam jego sercem, z którego czerpie życiodajną energię.
Wykorzystywanym organem, którego jednak za wszelką cenę olbrzym starał się
bronić. Gdy Kakashi zrobił kolejne kilka kroków monstrum machnęło ogromną
dłonią, zupełnie jakby chciał odgonić natrętną muchę. Chybiła zaledwie o kilka
centymetrów i to tylko dla tego, że mężczyzna odchylił się w ostatniej chwili.
Poczułam ulgę, wywołaną tym, że nic nie zdołałam mu zrobić. Jednocześnie
zakiełkowała inna, nie do końca należąca do mnie emocja. Złość.
Jakaś część mnie
chciała go po prostu zmiażdżyć.
Potwór
zaatakował ponownie, ze świstem przecinając mroźne powietrze swoimi
szpiczastymi palcami. Zanim jednak zdążył zrównać Kakashiego z ziemią, ten
złączył swoje dłonie w znaku szczura. Niewidzialna moc zawirowała w powietrzu,
brnąc wprost na kościotrupa. Uderzyła w niego z taką mocą, że ziemia zadrżała
pod moimi stopami. Sekundę później wszystko znieruchomiało. Dziwna lekkość
ogarnęła moje ramiona i nogi. Upadłam na kolana, zanurzając dłonie w ciepłą
breję; pozostałość po śniegu, który stopniał pod wpływem niedawnego wybuchu.
Potwór przestał się ruszać, wydawało mi się, że zrobił się spokojny. Z kolei ja
nadal byłam jego sercem, nadal dawałam mu ogromne pokłady chakry, czy tego
chciałam czy nie. Tylko, że tym razem nie czułam żadnego panowania nad nim.
Zupełnie jakby się ocknął i przebudził własną inteligencje. Spojrzałam na
Kakashiego, który z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w puste ślepia
olbrzyma. Pozostawał w kompletnym bezruchu. Spokój bił od niego tak mocno, że
aż nie mogłam w to uwierzyć. I wtedy zdałam sobie sprawę, do kogo należała
inteligencja, która owładnęła potworem. Kakashi stał się jego mózgiem, głównym
panem.
- Sei, to
właśnie jest Twoja prawdziwa moc – słowa, które skierował w moją stronę, nie
chciały do mnie dotrzeć. – Teraz tylko musisz nauczyć się nad nią panować.
- Moja prawdziwa
moc? – wydukałam. – Przecież to ty tym czymś kierujesz! To tylko wysysa ze mnie
chakre, mąci w głowie! Nawet nie należy do mnie!
- Owszem, nie
należy – odparł spokojnie. – Ale został Ci ofiarowany. Jest Twoim obrońcą,
czerpie z Ciebie siłę jednocześnie ratując Ci życie. Musisz zacząć z nim
współpracować.
- Dlaczego
miałabym to zrobić? - kompletnie nie
rozumiałam sensu jego słow.- Kto mi go ofiarował? Czemu to ty masz nad nim
panowanie?
Kakashi na
ułamek sekundy spojrzał w moje oczy.
- Ponieważ jest
po części mój.
- Po części? – Zdenerwowałam się. Byłam wściekła, że znów o niczym nie wiedziałam. – Dlaczego
po części? Dlaczego nagle zacząłeś zachowywać się jakbyś wszystko wiedział?
Podobno straciłeś pamięć! Co tu się dzieje Kakashi?!
- Nie będę Ci
teraz wszystkiego wyjaśniał! – W jego głosie usłyszałam irytację. – Wiem, że
masz dużo pytań, ale to naprawdę nie jest odpowiednia chwila.
Prychnęłam cicho
i spróbowałam wstać na drżących nogach. Nie wyszło mi to za dobrze i znów
uderzyłam kolanami w bajoro. Siła znów zaczęła ode mnie odparowywać. Wydawało
mi się, że słabnę jeszcze bardziej. A może to tylko złudzenie? Różowe ścięgna,
pojawiły się znikąd sekundę później oplatając szczelnie kości potwora.
- Sei, skup się
– Słyszałam, że Kakashi z ledwością wypowiada te słowa. – Musisz zablokować
teraz swoją chakre. Sprawić, by Susanoo nie pochłonęło jej całej, nie czerpało
mocy samowolnie.
- Ale ja nie
wiem jak to zrobić! – odkrzyknęłam rozpaczliwie. – Nigdy mnie tego nie uczyłeś!
- Uczę Cię
teraz! Zatrzymaj jej przepływ. Nie pozwól, by wypływała swobodnie, to Cię
zniszczy.
Zacisnęłam mocno
zęby, i zamknęłam powieki. Tak jak powiedział Kakashi musiałam się skupić. Na
energii tak szybko opuszczającej moje ciało. Poczułam, że jej źródło znajduje
się tuż pod sercem. Żarzy się słabym błękitem coraz słabiej i słabiej. Spięłam
mocno mięśnie brzucha, ale to chyba nie o to w tym wszystkim chodziło. Skupiłam
się na miejscach z których wypływa moja chakra. Były to punkty drobniutkie,
mniejsze od porów na mojej skórze.
- Zatkajcie się
– mruknęłam pod nosem.
Może gdyby je czymś
zalepić? Powinna istnieć jakaś specjalna plastelina, która zalepia otwory w
skórze przepuszczające chakre. Specjalnie dla osób, które mają problemy z
opanowaniem szmaragdowego monstrum, który chcąc chronić właściciela o mało go
nie zabija. Napięłam również mięśnie ramion, mając nadzieję, że to jakoś
zakłóci przepływ niebieskiej energii, ale na nic się to zdało. Tym czasem
żarzące się źródełko prawie kompletnie przygasło, tak samo jak mój oddech.
Wydawało mi się, że z każdym uderzeniem moje serce jest coraz słabsze. Przez
chwilę jeszcze walczyłam z chakrą, krzycząc do niej w myślach, żeby się
zatrzymała. Pomimo moich starań wciąż mi się wymykała. Już przestałam rozumieć
co w ogóle robię. Nie oddychałam, nie myślałam. Po prostu upadłam z chlupotem w
ciepłą breję, nie przejmując się nawet tym, że woda dostała mi się do ust.
Wydaje mi się, że słyszałam kroki, jakieś krzyki, ktoś chyba wołał moje imię.
Ale tak naprawdę
nie byłam już niczego pewna.
Może to i
dziwne, ale obudziły mnie trzaski drewna w kominku. Dookoła nie roznosił się
żaden dźwięk, tylko ten jeden,
nieprzerwany. Teraz leżałam na boku, rozłożona na beżowej kanapie w salonie
Kakashiego, przykryta kocem, który przesiąkł jego zapachem. Nie chciałam się
ruszać. Wszystko mnie bolało, myśli swobodnie biegały po mojej głowie starając
się doprowadzić mnie do białej gorączki. Ignorowałam je jak tylko się dało,
wpatrując się w jasne płomienie liżące grube kawałki drewna. Ciepło, które
dawał ogień było niebywale przyjemne. Postanawiając jednak wykonać jakiś
ruch i wyciągnęłam skostniałe palce spod
koca, przybliżając je do kominka. Nieprzytomnym wzrokiem obserwowałam jak moje
wprost sine palce, nabierają normalnego koloru, jednocześnie czując ogromną
ulgę. Westchnęłam cicho i zsunęłam się z kanapy wraz z kocem. Usiadłam tuż przy
kominku chłonąc jego ciepło jak gąbka wodę. Opatuliłam się szczelnie cienkim
materiałem i wróciłam do obserwowania skaczących płomieni. Nie byłam do końca
pewna, czy zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że leżę w domu Kakashiego. Powinno to
być dla mnie nowością, czymś niespodziewanym, ale kompletnie nie czułam się w
ten sposób. Miałam wrażenie, że wróciłam tam gdzie wrócić powinnam. Jedyne co
mi przeszkadzało to moja pobudka. Jak już mówiłam obudziłam się słysząc
trzaski; nic więcej. To oznaczało, że byłam sama. Nie podobała mi się ta
samotność, nie pasowała zupełnie do tego miejsca. Byłam też zła na siebie, za
to, że nie udało mi się zablokować przepływy chakry. Zapewne przysporzyłam
Temari i Kakashiemu sporo problemów. Ech… znowu.
Miałam też
mnóstwo pytań. Kompletnie nie rozumiałam zachowania mojego senseia. Jego słowa
były tak sprzeczne, tak samo jak gesty. Nic się tutaj nie zgadzało, pogubiłam
się w tej układance. Nabierałam przekonania, że nigdy tak naprawdę nie stracił
pamięci. Skąd w takim razie wiedziałby o kościotrupie? Jak on go nazwał?
Susanoo. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym potworze. Za każdym razem, gdy się
pojawiał traciłam krew, chakre i przytomność.
Zmrużyłam oczy i
oparłam głowę o kolana. W sumie nie byłam śpiąca. Podejrzewałam, że spałam
bardzo długo, dlatego nie miałam problemów z zachowaniem przytomności pomimo
tego, że na dworze panowała kompletna ciemność.
Właśnie sunęłam
wzrokiem po rzędach książek ustawionych na półce, zastanawiając się czy nie
sięgnąć po którąś z nich, gdy usłyszałam ciche skrzypienie frontowych drzwi.
Gdybym miała siłę, to pewnie zerwałabym się na równe nogi, ale na razie mogłam
tylko delikatnie przekręcić głową i wpatrywać się w koniec korytarza prowadzący
do przedsionku. Spięłam się lekko, po części bojąc się, że przybysz może mieć
wrogie zamiary. Dźwięk rozpinanego zamka i ciche kaszlnięcie uspokoiło mnie
jednak na tyle, że rozluźniłam mięśnie. Cierpliwie czekałam aż Kakashi znajdzie
się w zasięgu mojego wzroku. Po pewnym czasie w końcu przekroczył próg,
dostrzegając mnie oświetloną przez ciepłe światło kominkowego ognia. Gdy nasze
spojrzenia skrzyżowały się, właśnie zsuwał swoją maskę. W ciemności jaka go
pochłaniała nie zdołałam dostrzec wyrazu jego twarzy, ale domyślałam się, że
jest zupełnie taki sam jak mój. Smutny i zmęczony. Patrzyliśmy na siebie w
milczeniu, ale tego rodzaju cisza już mi nie przeszkadzała.
- Myślałem, że
śpisz. – Wydawało mi się, że minęły wieki odkąd słyszałam w jego głosie ciepło.
- Zdążyłam się
wyspać – odparłam cicho i opatuliłam się szczelniej kocem. – Powinniśmy
porozmawiać.
- Tak – zgodził
się po chwili i oparł plecami o ścianę. – Powinniśmy.
Znów zapanowała
cisza, podczas której zaczęłam się bawić własnymi palcami.
- Nie straciłeś
pamięci, prawda? – zapytałam w końcu.
Wiedziałam, że
pokręcił głową.
- Nie.
- Więc dlaczego
kłamałeś? – Nie mogłam zrozumieć czemu było mi z tego powodu tak smutno. –
Dlaczego pozwoliłeś mi myśleć, że mnie nie pamiętasz? Zachowywałeś się wprost
tak jakbyś mnie nienawidził.
- Wydawało mi
się, że tak będzie dla Ciebie lepiej – odpowiedział niepewnie. – Jeśli
przekonałbym Madare, że straciłem związane z Tobą wspomnienia, to przestałby
zwracać na mnie uwagę. Wtedy mógłbym wykorzystać element zaskoczenia.
Przytaknęłam na
znak, że rozumiem, choć tak naprawdę nie rozumiałam. Niszczył mnie tym samym od
środka. Zaczęłam nawet myśleć, że lepiej by było, gdybym dostała się w łapska
Madary. To wcale nie polepszyło mojej sytuacji.
- A ta oschłość?
Słowa, które kierowałeś w moją stronę? Nie byłeś zbyt miły…
- Ty też nie.
Łypnęłam na
niego wzrokiem.
- Nie wiedziałam
jak się zachować. Przeraziłeś mnie, próbowałam się przed tym bronić. Nie było
mi łatwo.
Kakashi
westchnął ciężko i ruszył w moją stronę. Usiadł koło mnie zatapiając spojrzenie
czarnych oczu w płomieniach. Chociaż nie… w blasku ognia miejscami przybierały
szary odcień. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Przepraszam –
wyszeptał głębokim głosem.
Wiedziałam, że
jego skrucha jest prawdziwa. Ale trudno było mi tak po prostu mu wybaczyć.
- Myślałam, że
nigdy już nie wrócisz. Myślałam, że do końca życia będziesz mnie nienawidzić.
- Nie mógłbym
Cię nienawidzić… - zaczął, ale ja nie dałam mu dokończyć.
- Tak bardzo
bałam się, że zostanę sama. Starałam się nawet zapomnieć o tobie. Po raz
kolejny zresztą – prychnęłam. – Nazwałam Cię „panem Ktosiem” byleby tylko nie
używać Twojego imienia, w rozmowach i w myślach. Ponieważ nawet tak drobny
szczegół jak twoje imię wywoływał u mnie ból. I to taki nie do zniesienia.
Zachowywałam się żałośnie próbując Cię ignorować. I tak nie udawało mi się to
tak zbytnio. – uśmiechnęłam się drwiąco, spuszczając wzrok i czując jak moje
policzki stają się czerwone. – Doszło nawet do tego, że w desperackiej próbie
zyskania Twojej sympatii zaczęłam Ci wmawiać, że mnie kochasz…
- Kocham Cię –
przerwał mi cicho.
Poderwałam głowę
gwałtownie do góry, nie mogąc uwierzyć w jego słowa.
- C-co
powiedziałeś? – wydukałam kompletnie zbita z tropu.
Kakashi objął
moją twarz zimnymi dłońmi i uniósł ją delikatnie ku górze. Jego oczy przybrały
taki wyraz, że wszystkie myśli kłębiące się w mojej głowie wyparowały.
- Nie każ mi
powtarzać – mruknął przybliżając się. – To krępujące.
Jego oddech
owiał moją twarz, zapach mącił zmysły. Ciepłe usta musnęły moje, jednak zanim przerodziło
się to w pocałunek odsunęłam się o kilka centymetrów.
- Jednak nalegam
– mój szept był ledwo dosłyszalny.
Kakashi
westchnął.
- Kocham Cię,
Sei.
Zarzuciłam mu
ręce na szyję pozbawiając go równowagi i przyciskając własnym ciężarem do podłogi.
Przycisnęłam wargi do jego ust i zanurzyłam dłonie w czuprynie miękkich włosów,
przeczesując je palcami. Kakashi zamruczał cicho i błyskawicznie zmienił
pozycję. Teraz to ja leżałam pod nim, a on oparty na łokciach przyglądał mi się
z rozbawieniem. Noga, którą trzymał pomiędzy moimi nogami sprawiła, że zrobiło
mi się niebywale gorąco. Moja skóra była rozgrzana, policzki z kolei rozpalone.
Byłam pewna, że widział jak bardzo chcę go pocałować, a pomimo tego
przypatrywał mi się z błyskiem w oczach, nie wykonując żadnego ruchu.
- Okrutny jesteś
– burknęłam, a on uśmiechnął się zawadiacko.
- Ładnie Ci tak
– szepnął przybliżając się. – Nawet bardzo.
Tymi słowami
sprawił, że mój żołądek wywinął kozła. Następny pocałunek posiadał w sobie
jeszcze więcej pasji niż poprzedni. Był tak intensywny, że wprost parzył moje
usta. Przejechałam dłonią po jego torsie, czując jak jego mięśnie napinają się
pod moim dotykiem. Jedną dłonią odchylił moją głowę, pogłębiając pocałunek, a
drugą podwinął moją koszulkę. Chłodnymi palcami przejechał po moim biodrze,
wywołując u mnie przyjemne dreszcze. Położył dłoń na moim brzuchu i zaczął
powoli sunąć nią wyżej. Każdy jego dotyk pozostawiał po sobie przyjemne
mrowienie, nasze oddechy stały się ciężkie. Czułam, że jego pożądanie było
równie duże jak moje… i wtedy mój brzuch zaburczał głośno kompletnie psując
nastrój. Kakashi ze śmiechem przerwał pocałunek i dotykając nosem zagłębienia
między moimi obojczykami zabrał dłoń spod mojej koszulki.
- Chyba powinnaś
coś zjeść – powiedział cicho.
O nie, o nie, o
nie! Dlaczego właśnie w takim momencie?!
- Nie jestem
głodna – powiedziałam z ledwością.
Przyciągnęłam go
znów do siebie, przejeżdżając paznokciami po jego plecach. On jednak nie dał mi
pogłębić pocałunku i przejeżdżając ustami po moim policzku przycisnął je mocno
do mojego czoła.
- Uważam jednak,
że powinnaś coś zjeść.
Podniósł się z
podłogi i ruszył w stronę kuchni. Pozostawił mnie kompletnie otumanioną i
zagubioną.
Nie!!! Jesteś okrutna! xD Dlaczego kończysz w takim momencie?! :P
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :). Naprawdę warto było tyle czekać. No i nareszcie relacje Sei i Kakashiego zaczęły się pogłębiać. Tylko mam jedno pytanie. O co chodziło z tym, że Susanoo Sei jest po części Kakashiego? Mam nadzieję, że to później wyjaśnisz ^^.
Z niecierpliwością czekam na rozdział 19!
Pozdrawiam i życzę duuużo wolnego czasu, willownight :*
Ps nowy rozdział pojawi się hmm za niedługo, być może nawet w tym tygodniu :)
O rzesz ty! Kurde to było niesamowite przez chwilę myślałam że kakashi zabije sei,ale potem kiedy coraz szybciej czytałam poczułam że sama jestem częścią tego,,demona,,,wzbudziłaś we mnie szacunek[a ja nie ofiarowuje go byle komu,ty jesteś wyjątkowa ],następnie kiedy kakashi i sei rozmawiali to prawie się popłakałam[nie! kiedy ja ostatnio miałam łzy w oczach],no i pocałunek o kurde rozwaliłaś mnie.Ogólnie to rzadko ktoś wzbudza we mnie takie emocje jakie ty oddałaś w tym opowiadaniu,życzę weny i czekam na next paa.
OdpowiedzUsuńWILCZYCA
AAAA i jeszcze zapomniałam dodać że kakashi sweet wyglądą na fotce.
UsuńWILCZYCA
a ja sie wyrażę krótko i zwiężle;kurde zajebiste to było i chcę jeszcze!
OdpowiedzUsuńSHA GOJYO
Nie kończy się w takim momencie, nie, nie, nie!
OdpowiedzUsuńOn nie zapomniał! O w mordę! No świnia;d Wiem, że to z troski o Sei, ale no sama nie wiem, inaczej to mógł rozegrać;)
cudne, cudne, cudne:D
I jak zwykle na koniec:
Weny i czasy życzę!
Namira
Ty to potrafisz człowieka pocieszyć po niedzielnym kacu:)
OdpowiedzUsuńAch... no rozpierdzielił mnie ten rozdział dzisiaj szaleńczo...Kakashi bad boy. Niby stanął po ciemnej stronie mocy ale z wytrwaniem to on kłopot miał i dzięki bogu...Szkoda tylko, że kosztem biednej, niewinnej kobiety;P
hehe, a ty zbereźna:P Wiedziałaś jak zakończyć żeby wszyscy umierali z ciekawości;>
Czyżby wkrótce hentai:>?
kryzysowa narzeczona;D:D:D
Nie, nie moja droga. Hentai to nie moja bajka, przykro mi.
UsuńPozdrawiam!
Hej! Jak szybko nowy rozdział! Chociaż możliwe, że nie- to dlatego, że niedawno komentowałam na Twoim drugim blogu, ale możliwe, że po prostu pojawił się szybko. Z resztą nie ważne, ważne, że jest rozdział!
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że tylko ja jestem tak niekumata i nie załapałam tego, że Kakashi udawał zanik pamięci. Co prawda coś mi śmierdziało w tym, że to on trenował Sei, chociaż jej nie pamiętał. Dlatego cieszę się, że Sei sama doszła do tego wniosku, bo ja dalej tkwiłabym w martwym punkcie.
Aktorstwo Kakashiego level expert- jak sobie pomyślę jak specjalnie grał durnia przy Sei, to aż się skręcam ze śmiechu. Jednak najważniejsze, że to było w dobrej wierze i w ten sposób ochronił siebie, i w pewien sposób również Sei. :)
Jestem ciekawa o co chodzi z Susanoo. Obstawiam, że Sei sama nie potrafiła wyzwolić swojego, więc Kakashi kiedyś podarował jej jakoś swoje Susanoo (które najwyraźniej posiada- w końcu ma Mangekyou, co nie? więc czemu nie miałby mieć), aby zawsze ją broniło. Ale to tylko teoria. Mam nadzieję, że uda jej się opanować "nową" moc. Przy okazji, Sei musiała wtedy wyglądać zjawiskowo- rudowłosa dziewczyna w szmaragdowym Susanoo (pomijając fakt uciekania chakry i krańcowego wyczerpania). Właśnie uciekająca chakra! Spodobał mi się pomysł Sei odnośnie jej zablokowania i rozważania nad różnymi sposobami jej blokady- haha pozatykać czymś skórę, plasteliną dla nieogarniętych ninja xD Chyba właśnie za to uwielbiam tę postać- potrafi rozbawić nawet w dosyć dramatycznych chwilach.
Ale mi się przyjemnie zrobiło, gdy Sei obudziła się w mieszkaniu Kakashiego, przy cieplutkim kominku... Aż zachciało mi się kominka w domu, przy którym świetnie czytałoby się różne książki (w tym Twoje opowiadania).
Wyznanie Hatake. Szczerze nie spodziewałam się tego po nim. On chyba po samym sobie też, bo nie chciał tego powtórzyć Sei. Naprawdę, znowu mnie zaskoczyłaś, gdy myślałam, że nic mnie nie może zaskoczyć.
Heh, pusty żołądek jak zwykle daje o sobie znać nie wtedy, kiedy trzeba. I całą romantyczność chwili w łeb wzięło, bo Kakashi rozkazuje jej coś zjeść, chociaż sama niepotrzebnie zaprzecza, bo powinna wiedzieć, że z nim w tym wypadku kłótni nie wygra. :D
Podobał mi się rozdział. Było po trochu wszystkiego- walki, tajemnicy, kłótni jak i głębokich wyznań. Trzymaj tak dalej! Pozdrawiam i weny życzę!
Ehh... Zapomniałam. Jeszcze obrazek.
UsuńPo raz kolejny świetny- całość od razu kojarzy mi się ze spokojnym i nieco zmęczonym (wszystkim) jestestwem Kakashiego. Co pasuje mi także do Twojego opowiadania :)
Mam nadzieję, że zrozumiałaś o co mi chodzi, bo wiem, że trochę to zagmatwanie wytłumaczyłam xD
Boże już chyba naprawdę nie umiem odpowiadać komentarz ;__; Komentarz pod spodem naturalnie jest skierowany do Ciebie :)
UsuńHejka!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że Twoja teoria nie do końca jest prawdziwa... ale przecież nie zdradzę Ci o co chodzi :D Powiem tylko, że główkujesz dobrze ^.^
Sei co prawda ruda nie jest, ale jak sobie wyobraziłam to co napisałaś to rzeczywiście wyglądałaby zjawiskowo :D Starałam się, żeby nikt się nie domyślił, że Kakashi udawał, dlatego mam nadzieję, że nie tylko ty nie wiedziałaś o co kaman ;d Ach ten głód, potrafi wszystko zepsuć :)
Dziękuję jak zwykle za komentarz *.* i pozdrawiam!
headshot,rozwaliłaś mnie tym opowiadaniem
OdpowiedzUsuńHej. Nareszcie nowy rozdział <3 Więc nie owijając w bawełnę... Kocham cię dziewczyno! Kocham to opowiadanie! Kocham Kakashiego! Boże. Ten rozdział mnie poprostu powalił. Na początku taka akcja, matko Kakashi chce zabić Sei, potem Susanoo, a następnie ona budzi się w domu Hatake, on jej tłumaczy że udawał że stracił pamięć i mówi, że ją kocha. Kisiel w gaciach, łzy na policzkach. Myślałam, że ja tu zemdleję. Tak pięknie to wszystko opisujesz, że kiedy to czytam czuję się jak Sei. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i oby już zawsze byli razem XD Pozdrawiam + Zdjęcie Kakashiego jak zawsze piękne <3
OdpowiedzUsuń~ Hoshi
Tak się cieszę, że odbierasz to w ten sposób!
UsuńDziękuję Ci bardzo i Pozdrawiam!
Witam.
OdpowiedzUsuńZamówiłaś drugi szablon na Mistycznej Krainie Szablonów u Shiny Haden. Chciałam cię poinformować iż Shina ma poważne problemy z komputerem i szablon pojawi się dopiero na początku grudnia, jeżeli to dla Ciebie za długo możesz zamówić szablon u innej szbloniarki.
Pozdrawiam:)
Witam ponownie.
OdpowiedzUsuńOkazało się iż Shuna uporała się z problemem komputerowym i Twoje zamówienie powinno zostać niedługo zrealizowane. Przepraszam za kłopoty.
Pozdrawiam.
kIAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! :D kocham cie!!! to jest najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam (a sporo ich było!) hej, jeździsz na konwenty? jak tak to czy wybierasz sie na tegorocznego x-mas time'a? Strasznie chciałabym Cię poznać, żeby osobiście wycałować ziemię, po której stąpasz! Ale serio jeśli jedziesz, to daj znać: osobiście muszę Ci podziękować za śmiech, motyle w brzuchu, strach i hektolitry łez, które wylałam czytając tego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam życzę weny
Jula
Hej!
UsuńNa konwenty nie jeżdżę niestety, dopiero niedawno się dowiedziałam, że coś takiego istnieje.
Jednak dziękuję Ci za miłe słowa i mogę Cię zapewnić, że nie ma co ziemi całować. Jestem dosyć pospolita.
Pozdrawiam :*
pospolita? ty chyba nie czytasz tego co piszesz o.O to jest.... a co sie bede powtarzac.. a co do konwentow- jak zaczniesz, daj znac ;D
UsuńHelloooo! Tęsknię za tobą,kiedy będzie next nocia?
OdpowiedzUsuńWILCZYCA
Nie no wiem że masz obowiązki i wgl,ale napisz coś!!Bo przyjdę i będę Ci wyć i skamleć pod oknem,huj że nie wiem gdzie mieszkasz mam dobry węch
OdpowiedzUsuńWILCZYCA
AUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!
OdpowiedzUsuńWILCZYCA
Bądź cierpliwa! Jest grudzień, a w styczniu wystawianie ocen. Jak będę miała jakąś trójkę to mnie szlag jasny trafi. Dopiero co wstawiłam rozdział na SasuSaku i Levim, więc logicznie teraz czas na Sei, ale nie mam kiedy po prostu! Gdybym mogła, to pisałabym cały czas, ale niestety nie mogę. Więc jeszcze raz: cierpliwości.
Usuń