niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 18



Przez chwilę nie mogłam oddychać. Szok, który  sparaliżował moje kończyny za nic nie chciał minąć. Po prostu Kakashi przykładający kunaia do mojej szyi wydawał się zbyt nienaturalny. Tak samo jak jego spojrzenie. Było mi zupełnie obce, kompletnie zbiło mnie z tropu. Zimne ostrze delikatnie naparło na moją skórę, ale jeszcze nie na tyle mocno by ją przeciąć. Ale wiedziałam, że to zrobi. Wszystko dało się wyczytać z twarzy Hatake. W tle roznosiły się niewyraźne krzyki Temari, jej kroki były coraz głośniejsze, lecz i tak ledwo do mnie docierały. Zimny śnieg wsiąkał w moje ubrania przyprawiając mnie o dreszcze, lodowaty wiatr uderzał w moją twarz, nad głową złowieszczo mruczało niebo. Jednak wszystko co czułam wydawało się mało prawdopodobne. Tak samo jak świadomość, że mogłam za chwilę umrzeć. Wirowała w mojej głowie, ale była tylko lekką myślą, która nie mogła do mnie dotrzeć pomimo usilnych prób. Poczułam, że dłoń Hatake drży, gdy przycisnął ostrze jeszcze mocniej. Jeszcze chwila, a przetnie moją skórę, poczuję jak krew spływa mi po szyi. Zamknęłam oczy, czekając na to, aż zada mi śmierć. Wystarczył jeszcze jeden ruch…
Wybuch, który nastąpił sekundę później kompletnie mnie zaskoczył. Przestałam czuć na sobie ciężar Kakashiego, a zamiast tego moje ciało owiał gorący, wprost parzący wiatr zamykając się wokół mnie niczym huragan. Otworzyłam gwałtownie oczy i natychmiast tego pożałowałam. Z sercem podchodzącym do gardła, drżącymi tęczówkami wpatrywałam się w formujące się wokół mnie białe kości spowite iskrzącą się zieloną energią. Przez pryzmat tej mocy ledwo dostrzegłam jak Kakashi odlatuje na kilka metrów i z gracją ląduje na ugiętych nogach. O nie, to znów ten potwór. Dotknęłam w panice swoich policzków, czując jak moje oczy zaczynają boleśnie pulsować. Moja skóra była śliska, od krwawych łez. Spojrzałam na swoją dłoń. Szkarłat tak kontrastował z bladością, że zrobiło mi się niedobrze. Zaczęłam się trząść. Ale szkielet otaczający mnie nawet nie drgnął. Czułam jak wysysa ze mnie chakre, zupełnie jakby był wampirem złaknionym krwi.
- Nareszcie! – krzyk Hatake ledwo przedarł się przed szmaragdową mgiełkę energii.
Co nareszcie?! Nareszcie pojawiło się coś, co zabije mnie szybciej niż on sam? 
Powoli traciłam czucie w kończynach, silna wola wyparowywała ze mnie w zadziwiającym tempie.
Rozłożyłam ręce, zupełnie jakbym szykowała się do ukrzyżowania i odchyliłam głowę do tyłu nie mając już siły walczyć z monstrum formującym się wokół mnie. Gorąca, zielona energia zaczęła lizać moje ramiona zupełnie jak ogień, chcąc mnie pochłonąć. Zawładnąć moim ciałem. A ja nie widziałam powodu by jej na to nie pozwolić. Co za różnica…
Gdy już myślałam, że wyssała ze mnie całą chakre i chęci do życia, poczułam jak w gasnący już ogień rozpala się we mnie ze zdwojoną siłą. Coś wcisnęło mi brutalnie tlen do płuc, sprawiło, że szeroko otworzyłam oczy, zacisnęłam zakrwawione dłonie w pięści. Poczułam się potężna, wprost wszechmogąca. Przed sobą widziałam jedynie wirującą i syczącą chakre oplecioną wokół białych, szpiczastych kości. Z niezdrowym zaciekawieniem uniosłam głowę. Fakt, że znajdowałam się w środku olbrzymiego szkieletu, który wydawał mi się całkowicie podległy, sprawiał, że na chwilę wstrzymałam oddech. Powoli zaczęłam wypuszczać powietrze, przyswajając ten obraz. Jednocześnie chciałam uspokoić serce boleśnie obijające mi się o żebra. Nie do końca wiedziałam co tak właściwie się dzieje. I dlatego bałam się.
- Sei! – Głos Kakashiego oderwał mnie od tępego wpatrywania się we wnętrze szkieletu. – Sei, spójrz na mnie!
Powoli, bardzo powoli, przeniosłam na niego wzrok. Wiedziałam, że moje tęczówki są nieobecne, zamroczone. I on też to dostrzegł. Czułam, że stałam się częścią potwora, który mnie otaczał. Byłam jego sercem, z którego czerpie życiodajną energię. Wykorzystywanym organem, którego jednak za wszelką cenę olbrzym starał się bronić. Gdy Kakashi zrobił kolejne kilka kroków monstrum machnęło ogromną dłonią, zupełnie jakby chciał odgonić natrętną muchę. Chybiła zaledwie o kilka centymetrów i to tylko dla tego, że mężczyzna odchylił się w ostatniej chwili. Poczułam ulgę, wywołaną tym, że nic nie zdołałam mu zrobić. Jednocześnie zakiełkowała inna, nie do końca należąca do mnie emocja. Złość.
Jakaś część mnie chciała go po prostu zmiażdżyć.
Potwór zaatakował ponownie, ze świstem przecinając mroźne powietrze swoimi szpiczastymi palcami. Zanim jednak zdążył zrównać Kakashiego z ziemią, ten złączył swoje dłonie w znaku szczura. Niewidzialna moc zawirowała w powietrzu, brnąc wprost na kościotrupa. Uderzyła w niego z taką mocą, że ziemia zadrżała pod moimi stopami. Sekundę później wszystko znieruchomiało. Dziwna lekkość ogarnęła moje ramiona i nogi. Upadłam na kolana, zanurzając dłonie w ciepłą breję; pozostałość po śniegu, który stopniał pod wpływem niedawnego wybuchu. Potwór przestał się ruszać, wydawało mi się, że zrobił się spokojny. Z kolei ja nadal byłam jego sercem, nadal dawałam mu ogromne pokłady chakry, czy tego chciałam czy nie. Tylko, że tym razem nie czułam żadnego panowania nad nim. Zupełnie jakby się ocknął i przebudził własną inteligencje. Spojrzałam na Kakashiego, który z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w puste ślepia olbrzyma. Pozostawał w kompletnym bezruchu. Spokój bił od niego tak mocno, że aż nie mogłam w to uwierzyć. I wtedy zdałam sobie sprawę, do kogo należała inteligencja, która owładnęła potworem. Kakashi stał się jego mózgiem, głównym panem.
- Sei, to właśnie jest Twoja prawdziwa moc – słowa, które skierował w moją stronę, nie chciały do mnie dotrzeć. – Teraz tylko musisz nauczyć się nad nią panować.
- Moja prawdziwa moc? – wydukałam. – Przecież to ty tym czymś kierujesz! To tylko wysysa ze mnie chakre, mąci w głowie! Nawet nie należy do mnie!
- Owszem, nie należy – odparł spokojnie. – Ale został Ci ofiarowany. Jest Twoim obrońcą, czerpie z Ciebie siłę jednocześnie ratując Ci życie. Musisz zacząć z nim współpracować.
- Dlaczego miałabym to zrobić?  - kompletnie nie rozumiałam sensu jego słow.- Kto mi go ofiarował? Czemu to ty masz nad nim panowanie?
Kakashi na ułamek sekundy spojrzał w moje oczy.
- Ponieważ jest po części mój.
- Po części? – Zdenerwowałam się. Byłam wściekła, że znów o niczym nie wiedziałam. – Dlaczego po części? Dlaczego nagle zacząłeś zachowywać się jakbyś wszystko wiedział? Podobno straciłeś pamięć! Co tu się dzieje Kakashi?!
- Nie będę Ci teraz wszystkiego wyjaśniał! – W jego głosie usłyszałam irytację. – Wiem, że masz dużo pytań, ale to naprawdę nie jest odpowiednia chwila.
Prychnęłam cicho i spróbowałam wstać na drżących nogach. Nie wyszło mi to za dobrze i znów uderzyłam kolanami w bajoro. Siła znów zaczęła ode mnie odparowywać. Wydawało mi się, że słabnę jeszcze bardziej. A może to tylko złudzenie? Różowe ścięgna, pojawiły się znikąd sekundę później oplatając szczelnie kości potwora.
- Sei, skup się – Słyszałam, że Kakashi z ledwością wypowiada te słowa. – Musisz zablokować teraz swoją chakre. Sprawić, by Susanoo nie pochłonęło jej całej, nie czerpało mocy samowolnie.
- Ale ja nie wiem jak to zrobić! – odkrzyknęłam rozpaczliwie. – Nigdy mnie tego nie uczyłeś!
- Uczę Cię teraz! Zatrzymaj jej przepływ. Nie pozwól, by wypływała swobodnie, to Cię zniszczy.
Zacisnęłam mocno zęby, i zamknęłam powieki. Tak jak powiedział Kakashi musiałam się skupić. Na energii tak szybko opuszczającej moje ciało. Poczułam, że jej źródło znajduje się tuż pod sercem. Żarzy się słabym błękitem coraz słabiej i słabiej. Spięłam mocno mięśnie brzucha, ale to chyba nie o to w tym wszystkim chodziło. Skupiłam się na miejscach z których wypływa moja chakra. Były to punkty drobniutkie, mniejsze od porów na mojej skórze.
- Zatkajcie się – mruknęłam pod nosem.
Może gdyby je czymś zalepić? Powinna istnieć jakaś specjalna plastelina, która zalepia otwory w skórze przepuszczające chakre. Specjalnie dla osób, które mają problemy z opanowaniem szmaragdowego monstrum, który chcąc chronić właściciela o mało go nie zabija. Napięłam również mięśnie ramion, mając nadzieję, że to jakoś zakłóci przepływ niebieskiej energii, ale na nic się to zdało. Tym czasem żarzące się źródełko prawie kompletnie przygasło, tak samo jak mój oddech. Wydawało mi się, że z każdym uderzeniem moje serce jest coraz słabsze. Przez chwilę jeszcze walczyłam z chakrą, krzycząc do niej w myślach, żeby się zatrzymała. Pomimo moich starań wciąż mi się wymykała. Już przestałam rozumieć co w ogóle robię. Nie oddychałam, nie myślałam. Po prostu upadłam z chlupotem w ciepłą breję, nie przejmując się nawet tym, że woda dostała mi się do ust. Wydaje mi się, że słyszałam kroki, jakieś krzyki, ktoś chyba wołał moje imię.
Ale tak naprawdę nie byłam już niczego pewna.


Może to i dziwne, ale obudziły mnie trzaski drewna w kominku. Dookoła nie roznosił się żaden dźwięk, tylko ten  jeden, nieprzerwany. Teraz leżałam na boku, rozłożona na beżowej kanapie w salonie Kakashiego, przykryta kocem, który przesiąkł jego zapachem. Nie chciałam się ruszać. Wszystko mnie bolało, myśli swobodnie biegały po mojej głowie starając się doprowadzić mnie do białej gorączki. Ignorowałam je jak tylko się dało, wpatrując się w jasne płomienie liżące grube kawałki drewna. Ciepło, które dawał ogień było niebywale przyjemne. Postanawiając jednak wykonać jakiś ruch  i wyciągnęłam skostniałe palce spod koca, przybliżając je do kominka. Nieprzytomnym wzrokiem obserwowałam jak moje wprost sine palce, nabierają normalnego koloru, jednocześnie czując ogromną ulgę. Westchnęłam cicho i zsunęłam się z kanapy wraz z kocem. Usiadłam tuż przy kominku chłonąc jego ciepło jak gąbka wodę. Opatuliłam się szczelnie cienkim materiałem i wróciłam do obserwowania skaczących płomieni. Nie byłam do końca pewna, czy zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że leżę w domu Kakashiego. Powinno to być dla mnie nowością, czymś niespodziewanym, ale kompletnie nie czułam się w ten sposób. Miałam wrażenie, że wróciłam tam gdzie wrócić powinnam. Jedyne co mi przeszkadzało to moja pobudka. Jak już mówiłam obudziłam się słysząc trzaski; nic więcej. To oznaczało, że byłam sama. Nie podobała mi się ta samotność, nie pasowała zupełnie do tego miejsca. Byłam też zła na siebie, za to, że nie udało mi się zablokować przepływy chakry. Zapewne przysporzyłam Temari i Kakashiemu sporo problemów. Ech… znowu.
Miałam też mnóstwo pytań. Kompletnie nie rozumiałam zachowania mojego senseia. Jego słowa były tak sprzeczne, tak samo jak gesty. Nic się tutaj nie zgadzało, pogubiłam się w tej układance. Nabierałam przekonania, że nigdy tak naprawdę nie stracił pamięci. Skąd w takim razie wiedziałby o kościotrupie? Jak on go nazwał? Susanoo. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym potworze. Za każdym razem, gdy się pojawiał traciłam krew, chakre i przytomność.
Zmrużyłam oczy i oparłam głowę o kolana. W sumie nie byłam śpiąca. Podejrzewałam, że spałam bardzo długo, dlatego nie miałam problemów z zachowaniem przytomności pomimo tego, że na dworze panowała kompletna ciemność.
Właśnie sunęłam wzrokiem po rzędach książek ustawionych na półce, zastanawiając się czy nie sięgnąć po którąś z nich, gdy usłyszałam ciche skrzypienie frontowych drzwi. Gdybym miała siłę, to pewnie zerwałabym się na równe nogi, ale na razie mogłam tylko delikatnie przekręcić głową i wpatrywać się w koniec korytarza prowadzący do przedsionku. Spięłam się lekko, po części bojąc się, że przybysz może mieć wrogie zamiary. Dźwięk rozpinanego zamka i ciche kaszlnięcie uspokoiło mnie jednak na tyle, że rozluźniłam mięśnie. Cierpliwie czekałam aż Kakashi znajdzie się w zasięgu mojego wzroku. Po pewnym czasie w końcu przekroczył próg, dostrzegając mnie oświetloną przez ciepłe światło kominkowego ognia. Gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się, właśnie zsuwał swoją maskę. W ciemności jaka go pochłaniała nie zdołałam dostrzec wyrazu jego twarzy, ale domyślałam się, że jest zupełnie taki sam jak mój. Smutny i zmęczony. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu, ale tego rodzaju cisza już mi nie przeszkadzała.
- Myślałem, że śpisz. – Wydawało mi się, że minęły wieki odkąd słyszałam w jego głosie ciepło.
- Zdążyłam się wyspać – odparłam cicho i opatuliłam się szczelniej kocem. – Powinniśmy porozmawiać.
- Tak – zgodził się po chwili i oparł plecami o ścianę. – Powinniśmy.
Znów zapanowała cisza, podczas której zaczęłam się bawić własnymi palcami.
- Nie straciłeś pamięci, prawda? – zapytałam w końcu.
Wiedziałam, że pokręcił głową.
- Nie.
- Więc dlaczego kłamałeś? – Nie mogłam zrozumieć czemu było mi z tego powodu tak smutno. – Dlaczego pozwoliłeś mi myśleć, że mnie nie pamiętasz? Zachowywałeś się wprost tak jakbyś mnie nienawidził.
- Wydawało mi się, że tak będzie dla Ciebie lepiej – odpowiedział niepewnie. – Jeśli przekonałbym Madare, że straciłem związane z Tobą wspomnienia, to przestałby zwracać na mnie uwagę. Wtedy mógłbym wykorzystać element zaskoczenia.
Przytaknęłam na znak, że rozumiem, choć tak naprawdę nie rozumiałam. Niszczył mnie tym samym od środka. Zaczęłam nawet myśleć, że lepiej by było, gdybym dostała się w łapska Madary. To wcale nie polepszyło mojej sytuacji.
- A ta oschłość? Słowa, które kierowałeś w moją stronę? Nie byłeś zbyt miły…
- Ty też nie.
Łypnęłam na niego wzrokiem.
- Nie wiedziałam jak się zachować. Przeraziłeś mnie, próbowałam się przed tym bronić. Nie było mi łatwo.
Kakashi westchnął ciężko i ruszył w moją stronę. Usiadł koło mnie zatapiając spojrzenie czarnych oczu w płomieniach. Chociaż nie… w blasku ognia miejscami przybierały szary odcień. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.
- Przepraszam – wyszeptał głębokim głosem.
Wiedziałam, że jego skrucha jest prawdziwa. Ale trudno było mi tak po prostu mu wybaczyć.
- Myślałam, że nigdy już nie wrócisz. Myślałam, że do końca życia będziesz mnie nienawidzić.
- Nie mógłbym Cię nienawidzić… - zaczął, ale ja nie dałam mu dokończyć.
- Tak bardzo bałam się, że zostanę sama. Starałam się nawet zapomnieć o tobie. Po raz kolejny zresztą – prychnęłam. – Nazwałam Cię „panem Ktosiem” byleby tylko nie używać Twojego imienia, w rozmowach i w myślach. Ponieważ nawet tak drobny szczegół jak twoje imię wywoływał u mnie ból. I to taki nie do zniesienia. Zachowywałam się żałośnie próbując Cię ignorować. I tak nie udawało mi się to tak zbytnio. – uśmiechnęłam się drwiąco, spuszczając wzrok i czując jak moje policzki stają się czerwone. – Doszło nawet do tego, że w desperackiej próbie zyskania Twojej sympatii zaczęłam Ci wmawiać, że mnie kochasz…
- Kocham Cię – przerwał mi cicho.
Poderwałam głowę gwałtownie do góry, nie mogąc uwierzyć w jego słowa.
- C-co powiedziałeś? – wydukałam kompletnie zbita z tropu.
Kakashi objął moją twarz zimnymi dłońmi i uniósł ją delikatnie ku górze. Jego oczy przybrały taki wyraz, że wszystkie myśli kłębiące się w mojej głowie wyparowały.
- Nie każ mi powtarzać – mruknął przybliżając się. – To krępujące.
Jego oddech owiał moją twarz, zapach mącił zmysły. Ciepłe usta musnęły moje, jednak zanim przerodziło się to w pocałunek odsunęłam się o kilka centymetrów.
- Jednak nalegam – mój szept był ledwo dosłyszalny.
Kakashi westchnął.
- Kocham Cię, Sei.
Zarzuciłam mu ręce na szyję pozbawiając go równowagi i przyciskając własnym ciężarem do podłogi. Przycisnęłam wargi do jego ust i zanurzyłam dłonie w czuprynie miękkich włosów, przeczesując je palcami. Kakashi zamruczał cicho i błyskawicznie zmienił pozycję. Teraz to ja leżałam pod nim, a on oparty na łokciach przyglądał mi się z rozbawieniem. Noga, którą trzymał pomiędzy moimi nogami sprawiła, że zrobiło mi się niebywale gorąco. Moja skóra była rozgrzana, policzki z kolei rozpalone. Byłam pewna, że widział jak bardzo chcę go pocałować, a pomimo tego przypatrywał mi się z błyskiem w oczach, nie wykonując żadnego ruchu.
- Okrutny jesteś – burknęłam, a on uśmiechnął się zawadiacko.
- Ładnie Ci tak – szepnął przybliżając się. – Nawet bardzo.
Tymi słowami sprawił, że mój żołądek wywinął kozła. Następny pocałunek posiadał w sobie jeszcze więcej pasji niż poprzedni. Był tak intensywny, że wprost parzył moje usta. Przejechałam dłonią po jego torsie, czując jak jego mięśnie napinają się pod moim dotykiem. Jedną dłonią odchylił moją głowę, pogłębiając pocałunek, a drugą podwinął moją koszulkę. Chłodnymi palcami przejechał po moim biodrze, wywołując u mnie przyjemne dreszcze. Położył dłoń na moim brzuchu i zaczął powoli sunąć nią wyżej. Każdy jego dotyk pozostawiał po sobie przyjemne mrowienie, nasze oddechy stały się ciężkie. Czułam, że jego pożądanie było równie duże jak moje… i wtedy mój brzuch zaburczał głośno kompletnie psując nastrój. Kakashi ze śmiechem przerwał pocałunek i dotykając nosem zagłębienia między moimi obojczykami zabrał dłoń spod mojej koszulki.
- Chyba powinnaś coś zjeść – powiedział cicho.
O nie, o nie, o nie! Dlaczego właśnie w takim momencie?!
- Nie jestem głodna – powiedziałam z ledwością.
Przyciągnęłam go znów do siebie, przejeżdżając paznokciami po jego plecach. On jednak nie dał mi pogłębić pocałunku i przejeżdżając ustami po moim policzku przycisnął je mocno do mojego czoła.
- Uważam jednak, że powinnaś coś zjeść.
Podniósł się z podłogi i ruszył w stronę kuchni. Pozostawił mnie kompletnie otumanioną i zagubioną. 



23 komentarze:

  1. Nie!!! Jesteś okrutna! xD Dlaczego kończysz w takim momencie?! :P
    Rozdział świetny :). Naprawdę warto było tyle czekać. No i nareszcie relacje Sei i Kakashiego zaczęły się pogłębiać. Tylko mam jedno pytanie. O co chodziło z tym, że Susanoo Sei jest po części Kakashiego? Mam nadzieję, że to później wyjaśnisz ^^.
    Z niecierpliwością czekam na rozdział 19!
    Pozdrawiam i życzę duuużo wolnego czasu, willownight :*

    Ps nowy rozdział pojawi się hmm za niedługo, być może nawet w tym tygodniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rzesz ty! Kurde to było niesamowite przez chwilę myślałam że kakashi zabije sei,ale potem kiedy coraz szybciej czytałam poczułam że sama jestem częścią tego,,demona,,,wzbudziłaś we mnie szacunek[a ja nie ofiarowuje go byle komu,ty jesteś wyjątkowa ],następnie kiedy kakashi i sei rozmawiali to prawie się popłakałam[nie! kiedy ja ostatnio miałam łzy w oczach],no i pocałunek o kurde rozwaliłaś mnie.Ogólnie to rzadko ktoś wzbudza we mnie takie emocje jakie ty oddałaś w tym opowiadaniu,życzę weny i czekam na next paa.
    WILCZYCA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAA i jeszcze zapomniałam dodać że kakashi sweet wyglądą na fotce.
      WILCZYCA

      Usuń
  3. a ja sie wyrażę krótko i zwiężle;kurde zajebiste to było i chcę jeszcze!
    SHA GOJYO

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończy się w takim momencie, nie, nie, nie!
    On nie zapomniał! O w mordę! No świnia;d Wiem, że to z troski o Sei, ale no sama nie wiem, inaczej to mógł rozegrać;)
    cudne, cudne, cudne:D
    I jak zwykle na koniec:
    Weny i czasy życzę!
    Namira

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty to potrafisz człowieka pocieszyć po niedzielnym kacu:)
    Ach... no rozpierdzielił mnie ten rozdział dzisiaj szaleńczo...Kakashi bad boy. Niby stanął po ciemnej stronie mocy ale z wytrwaniem to on kłopot miał i dzięki bogu...Szkoda tylko, że kosztem biednej, niewinnej kobiety;P
    hehe, a ty zbereźna:P Wiedziałaś jak zakończyć żeby wszyscy umierali z ciekawości;>
    Czyżby wkrótce hentai:>?
    kryzysowa narzeczona;D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie moja droga. Hentai to nie moja bajka, przykro mi.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Hej! Jak szybko nowy rozdział! Chociaż możliwe, że nie- to dlatego, że niedawno komentowałam na Twoim drugim blogu, ale możliwe, że po prostu pojawił się szybko. Z resztą nie ważne, ważne, że jest rozdział!
    Mam wrażenie, że tylko ja jestem tak niekumata i nie załapałam tego, że Kakashi udawał zanik pamięci. Co prawda coś mi śmierdziało w tym, że to on trenował Sei, chociaż jej nie pamiętał. Dlatego cieszę się, że Sei sama doszła do tego wniosku, bo ja dalej tkwiłabym w martwym punkcie.
    Aktorstwo Kakashiego level expert- jak sobie pomyślę jak specjalnie grał durnia przy Sei, to aż się skręcam ze śmiechu. Jednak najważniejsze, że to było w dobrej wierze i w ten sposób ochronił siebie, i w pewien sposób również Sei. :)
    Jestem ciekawa o co chodzi z Susanoo. Obstawiam, że Sei sama nie potrafiła wyzwolić swojego, więc Kakashi kiedyś podarował jej jakoś swoje Susanoo (które najwyraźniej posiada- w końcu ma Mangekyou, co nie? więc czemu nie miałby mieć), aby zawsze ją broniło. Ale to tylko teoria. Mam nadzieję, że uda jej się opanować "nową" moc. Przy okazji, Sei musiała wtedy wyglądać zjawiskowo- rudowłosa dziewczyna w szmaragdowym Susanoo (pomijając fakt uciekania chakry i krańcowego wyczerpania). Właśnie uciekająca chakra! Spodobał mi się pomysł Sei odnośnie jej zablokowania i rozważania nad różnymi sposobami jej blokady- haha pozatykać czymś skórę, plasteliną dla nieogarniętych ninja xD Chyba właśnie za to uwielbiam tę postać- potrafi rozbawić nawet w dosyć dramatycznych chwilach.
    Ale mi się przyjemnie zrobiło, gdy Sei obudziła się w mieszkaniu Kakashiego, przy cieplutkim kominku... Aż zachciało mi się kominka w domu, przy którym świetnie czytałoby się różne książki (w tym Twoje opowiadania).
    Wyznanie Hatake. Szczerze nie spodziewałam się tego po nim. On chyba po samym sobie też, bo nie chciał tego powtórzyć Sei. Naprawdę, znowu mnie zaskoczyłaś, gdy myślałam, że nic mnie nie może zaskoczyć.
    Heh, pusty żołądek jak zwykle daje o sobie znać nie wtedy, kiedy trzeba. I całą romantyczność chwili w łeb wzięło, bo Kakashi rozkazuje jej coś zjeść, chociaż sama niepotrzebnie zaprzecza, bo powinna wiedzieć, że z nim w tym wypadku kłótni nie wygra. :D
    Podobał mi się rozdział. Było po trochu wszystkiego- walki, tajemnicy, kłótni jak i głębokich wyznań. Trzymaj tak dalej! Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh... Zapomniałam. Jeszcze obrazek.
      Po raz kolejny świetny- całość od razu kojarzy mi się ze spokojnym i nieco zmęczonym (wszystkim) jestestwem Kakashiego. Co pasuje mi także do Twojego opowiadania :)
      Mam nadzieję, że zrozumiałaś o co mi chodzi, bo wiem, że trochę to zagmatwanie wytłumaczyłam xD

      Usuń
    2. Boże już chyba naprawdę nie umiem odpowiadać komentarz ;__; Komentarz pod spodem naturalnie jest skierowany do Ciebie :)

      Usuń
  7. Hejka!
    Powiem Ci, że Twoja teoria nie do końca jest prawdziwa... ale przecież nie zdradzę Ci o co chodzi :D Powiem tylko, że główkujesz dobrze ^.^
    Sei co prawda ruda nie jest, ale jak sobie wyobraziłam to co napisałaś to rzeczywiście wyglądałaby zjawiskowo :D Starałam się, żeby nikt się nie domyślił, że Kakashi udawał, dlatego mam nadzieję, że nie tylko ty nie wiedziałaś o co kaman ;d Ach ten głód, potrafi wszystko zepsuć :)
    Dziękuję jak zwykle za komentarz *.* i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. headshot,rozwaliłaś mnie tym opowiadaniem

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. Nareszcie nowy rozdział <3 Więc nie owijając w bawełnę... Kocham cię dziewczyno! Kocham to opowiadanie! Kocham Kakashiego! Boże. Ten rozdział mnie poprostu powalił. Na początku taka akcja, matko Kakashi chce zabić Sei, potem Susanoo, a następnie ona budzi się w domu Hatake, on jej tłumaczy że udawał że stracił pamięć i mówi, że ją kocha. Kisiel w gaciach, łzy na policzkach. Myślałam, że ja tu zemdleję. Tak pięknie to wszystko opisujesz, że kiedy to czytam czuję się jak Sei. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i oby już zawsze byli razem XD Pozdrawiam + Zdjęcie Kakashiego jak zawsze piękne <3
    ~ Hoshi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się cieszę, że odbierasz to w ten sposób!
      Dziękuję Ci bardzo i Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Witam.
    Zamówiłaś drugi szablon na Mistycznej Krainie Szablonów u Shiny Haden. Chciałam cię poinformować iż Shina ma poważne problemy z komputerem i szablon pojawi się dopiero na początku grudnia, jeżeli to dla Ciebie za długo możesz zamówić szablon u innej szbloniarki.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam ponownie.
    Okazało się iż Shuna uporała się z problemem komputerowym i Twoje zamówienie powinno zostać niedługo zrealizowane. Przepraszam za kłopoty.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. kIAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! :D kocham cie!!! to jest najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam (a sporo ich było!) hej, jeździsz na konwenty? jak tak to czy wybierasz sie na tegorocznego x-mas time'a? Strasznie chciałabym Cię poznać, żeby osobiście wycałować ziemię, po której stąpasz! Ale serio jeśli jedziesz, to daj znać: osobiście muszę Ci podziękować za śmiech, motyle w brzuchu, strach i hektolitry łez, które wylałam czytając tego bloga.
    Pozdrawiam życzę weny
    Jula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Na konwenty nie jeżdżę niestety, dopiero niedawno się dowiedziałam, że coś takiego istnieje.
      Jednak dziękuję Ci za miłe słowa i mogę Cię zapewnić, że nie ma co ziemi całować. Jestem dosyć pospolita.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. pospolita? ty chyba nie czytasz tego co piszesz o.O to jest.... a co sie bede powtarzac.. a co do konwentow- jak zaczniesz, daj znac ;D

      Usuń
  13. Helloooo! Tęsknię za tobą,kiedy będzie next nocia?
    WILCZYCA

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie no wiem że masz obowiązki i wgl,ale napisz coś!!Bo przyjdę i będę Ci wyć i skamleć pod oknem,huj że nie wiem gdzie mieszkasz mam dobry węch
    WILCZYCA

    OdpowiedzUsuń
  15. AUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!
    WILCZYCA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądź cierpliwa! Jest grudzień, a w styczniu wystawianie ocen. Jak będę miała jakąś trójkę to mnie szlag jasny trafi. Dopiero co wstawiłam rozdział na SasuSaku i Levim, więc logicznie teraz czas na Sei, ale nie mam kiedy po prostu! Gdybym mogła, to pisałabym cały czas, ale niestety nie mogę. Więc jeszcze raz: cierpliwości.

      Usuń