czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 7



- O Boże… - jęknęła Sakura i przyłożyła rękę do twarzy. – Sei, możemy przejść na chwilę do kuchni? – zapytała pospiesznie, wstając. – Szybko – powiedziała rozpaczliwie. – Muszę Ci coś powiedzieć.
Już stawiałam pierwszy krok, gdy do salonu weszła wysoka, piękna kobieta o wspaniałej figurze modelki. Jej długie rude włosy opadały falami na ramiona, a duże niebieskie oczy rozglądały się po salonie. Miała na sobie krótką spódniczkę, wspaniale prezentującą jej długie nogi i koszulę z długimi rękawami, postrzępioną w kilku miejscach przepasaną grubym pasem w tali idealnie ją podkreślając. Na stopach miała zwykłe białe japonki, ale jakimś dziwnym sposobem wszystko wspaniale się ze sobą komponowało. Uśmiechnęła się, ukazując tak białe i lśniące uzębienie, że mogłoby spokojnie służyć jako lustro. Uniosła wdzięcznie rękę i pomachała w stronę kanap.
- Sakura, Sasuke – kun! – krzyknęła melodyjnie i podeszła do nich, kołysząc biodrami. Teraz mogłam obserwować jedynie jej plecy. – Miło was widzieć.
- Ciebie też Yumiko. – powiedziała Haruno tak słodko, że aż nie mogłam uwierzyć, iż stać ją było na taki ton.
Sasuke milczał, ale rudowłosa nie przejęła się tym za bardzo.
- Słyszałam, że wspominaliście o Kakashim. Gdzie on się podziewa? Nie widziałam go już od tygodnia. – powiedziała z żalem. – Bardzo za nim tęsknię.
Moje serce załopotało niebezpiecznie w piersi i poczułam się żałośnie. Tylko nie do końca rozumiałam czemu.
- Nie my wspominaliśmy o Kakashim. – powiedział Sasuke chłodno, a Sakura wbiła w niego przepełniony oburzeniem wzrok. Przynajmniej na początku, bo jej spojrzenie szybko zmiękło.
Yumiko wydała z siebie dźwięk zdziwienia.
- Jednak wydawało mi się, że ktoś się o niego pytał. – powiedziała słodko.
- B-bo ja… - wydukałam nieswoim głosem. Szybko odchrząknęłam. – Ja się zapytałam, gdzie jest.
Rudowłosa kobieta obróciła się powoli i zilustrowała mnie spojrzeniem .Cmoknęła trzy razy z dezaprobatą, a następnie ruszyła przed siebie z gracją. Gdy przede mną stanęła, poczułam się wyjątkowo niska i nieatrakcyjna. Nie miałam zbyt wysokiej samooceny, ale o ile zdążyła ona wzrosnąć w dużym stopniu wczorajszej nocy, o tyle teraz osiągnęła jeszcze niższy poziom niż początkowo. Sięgałam jej zaledwie do brody, chociaż nigdy nie uważałam się za niską. Miałam metr sześćdziesiąt siedem i wszyscy otaczający mnie ludzie byli podobnego wzrostu. Moje nogi wydawały się teraz śmiesznie krótkie, a piersi zadziwiająco małe. Nie chciałam nawet spojrzeć na jej twarz by się jeszcze bardziej nie zdołować. Zawiesiłam żałośnie głowę, chcąc się zapaść pod ziemię. Po co w ogóle się odzywałam? Istniało może jakieś jutsu niewidzialności?
- A czemu TY szukasz Kakashiego? – zapytała wyniosłym głosem patrząc na mnie z góry. Miałam wrażenie, że jej spojrzenie wypala mi dziury w czaszce.
- N-no… mieliśmy się umówić na trening.
- Umówić!? – pisnęła dźwięcznym tenorem.
Moje onieśmielenie lekko ustąpiło i zmarszczyłam brwi. Przecież w tym zdaniu nie było nic dwuznacznego.
- Tak. Na trening. – powiedziałam cicho, w dalszym ciągu przytłoczona jej długimi nogami.
- Ach… - westchnęła ciężko, jakby sama moja obecność ją męczyła. Odwróciła się do mnie tyłem, zupełnie ignorując moje istnienie. – Kakashi – kun znowu dostał jakieś dzieci pod opiekę? – zwróciła się do Sasuke i Sakury.
Oboje siedzieli tak blisko siebie, że stykali się ramionami. Ich twarze nie wyrażały żadnych emocji. Ale odjazd. Muszę się tego nauczyć. Gdybym tylko mogła z taką powagą i opanowaniem wpatrywać się w Yumiko. Zupełnie nie potrafiłam opanowywać emocji. Moja twarz wyrażała złość, pomieszaną ze wstydem. Sama nie wiedziałam, które z tych odczuć było silniejsze. Przed chwilą ubolewałam nad moją starością, a teraz ktoś nazwał mnie dzieckiem? Nawet jeśli oznaczało to, że zmarszczki nie dopadną mnie tak szybko, jak mi się wydawało, to i tak nie mogłam tego uznać za komplement.
- Kakashi dostał polecanie od Tsunade – sama, które mówiło o sprawowaniu pieczy nad Sei Uchiha. Do jego obowiązków zaliczają się również regularne treningi z dziewczyną stojącą za tobą. – powiedziała Sakura głosem bez wyrazu, nie zaszczycając nawet jednym spojrzeniem rudowłosej. Naprawdę muszę się tego nauczyć.
Yumiko zerknęła na mnie ze złością, ale zaraz potem się odwróciła.
- Ile razy w tygodniu? – zapytała.
- Mogłabyś dokładniej zadać pytanie. – powiedział chłodno Sasuke, a Yumiko przewróciła oczami.
- Jak często Kakashi – kun, ma odbywać treningi z tym dzieckiem. – zapytała bez skrupułów wskazując na mnie palcem, jakby chciała na mnie naskarżyć.
- Dwa razy dziennie. – odpowiedziała Sakura, ale tym razem wyczułam w jej głosie odrobinę satysfakcji. Usta jej lekko drgnęły. – W tym nie mają żadnego limitu czasowego. To Kakashi decyduje o długości treningu.
Widziałam jak ciało Yumiko się spina, ale zaraz potem rozluźnia.
- On nigdy nie przepadał, za nauczaniem. Myślę, że nie poświęci tej małej więcej niż godzinę dziennie. Przecież pamiętasz jak to było z tobą Sasuke – kun. Nie wspominając już o Sakurze. – powiedziała jadowicie.
Musiałam przyznać, że zaczynała mnie rozśmieszać. Teraz nie tylko ja byłam dla niej niewidzialna. Wydawało mi się, że przestała również zauważać Sakurę. Wpatrywała się w bruneta z taką zaciętością, jakby chciała sobie wmówić, że koło niego nie siedzi zielonooka dziewczyna, w której w dodatku się zakochał. Sasuke spojrzał na nią z grobową miną.
- Nic takiego sobie nie przypominam. – odparł spokojnie, a ja nie mogłam nie parsknąć śmiechem. Byłam pewna, że wszystkie jej wypowiedzi kompletnie go nie interesowały. W końcu to Sasuke.
 Zrozumiałam już, że najlepiej uniknąć z nią konfrontacji, poprzez podawanie prostych i grzecznych odpowiedzi. Dlatego śmianie się było najgłupszą czynnością jaką mogłam teraz wykonać. Yumiko w jednej sekundzie zjawiła się tuż przy mnie, przykładając mi kunai do szyi. Oczy rozszerzyły mi się w przerażeniu.
- Co cię tak bawi? – wysyczała, przybliżając ostrze.
Bałam się przełknąć ślinę. Czy zrobiłam coś złego? Czemu nagle ta dziewczyna chce mnie zabić?
- Nic. – mruknęłam w przestrachu.
Natychmiast opuściła rękę z kunaiem, uśmiechając się słodko. Starałam się nie odetchnąć. Czy ona była jakąś przeciwniczką śmiechu? Prowadziła zakład pogrzebowy? Chroniła ludzi przed zmarszczkami na starość? A może to psychopatka?
Z przedpokoju dobiegł nas dźwięk otwieranych drzwi i do salonu wszedł Kakashi. Rozejrzał się po pomieszczeniu oceniając sytuacje w jakiej się znalazł.
-  Pomóż.– powiedziałam bezgłośnie, gdy zawiesił na mnie wzrok. Rudowłosa dziewczyna w dalszym ciągu stała zbyt blisko mnie, a ostrze kunaia, którego trzymała w dłoni, lśniło niebezpiecznie, tym samym informując mnie, że jest idealnie naostrzone.
Kakashi zacisnął usta w cienką kreskę i z zamrugał kilka razy, po czym znów rozejrzał się po salonie.
- Fuck.- zaklął nie wydając z siebie żadnego dźwięku, a ja właśnie odkryłam w sobie zadziwiającą zdolność czytania z ruchu warg. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że Kakashi wyglądał na złego.
- Kakashi – kun! – krzyknęła Yumiko i podbiegła do niego, całując prosto w usta.
Moje zdziwienie była tak ogromne, że miałam wrażenie iż żuchwa, której do tej pory byłam szczęśliwym posiadaczem, nagle przestała być moja i zwisała sobie swobodnie, trzymając się tylko dzięki skórze. Szybko jednak zamknęłam usta, gdyż poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej, który całkowicie stłumił szok. Czemu, do jasnej cholery ona się z nim całowała!
Zacisnęłam ręce w pięści próbując stłumić, jęk bólu. Co się dzieje? Oczy zaczęły mnie piec, gdy zobaczyłam, że Kakashi odwzajemnił pocałunek. Co prawda zrobił to bardzo szybko i natychmiast się do niej odsunął, ale jednak. Udałam ziewnięcie i skierował się w stronę kanap. Usiadłam ociężale na jednej z nich i ziewnęłam po raz drugi. Teraz mogłam spokojnie potrzeć mojego oczy, bez wzbudzania jakichkolwiek podejrzeń.
- Dobrze, że jesteś. – powiedziałam spokojnie do Kakashiego. Yumiko przytulała się do jego ramienia. Odepchnij ją! Odepchnij! – Muszę wiedzieć, kiedy zaczynają się nasze treningi. –
Wcześniej wspominałam, że chciałabym umieć zachować pokerową twarz. Jednak okazało się, że potrafię robić to doskonale. W zależności od sytuacji, oczywiście. – Moglibyśmy mieć już to wszystko z głowy. Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy. - oznajmiłam formalnie.
W mojej głowie pojawiły się obrazy, ukazujące śmierć Yumiko. Nagle przypomniałam sobie niezliczoną ilość technik jakie mogłam na niej zastosować. Kula ognia byłaby najszybszą. Chociaż gdyby Kakashi przebił ją Chidori, też by mnie to usatysfakcjonowało. Mogłabym wbić w jej ciało Tanto. Och, Tanto, Ostrze Białej Chakry. Przecież to była moja broń! Nagle przypomniałam sobie wigilię klasową jaką przeżyłam w Genjutsu. Wtedy właśnie trzymałam mój mieczyk. Przez chwilę odpłynęłam i pogrążyłam się w tęsknocie do mojej ukochanej broni. Gdzie ona mógł teraz być? Bez niej byłam dziwnie bezbronna i pusta. Chciałabym poczuć twardą rękojeść Tanto w swojej dłoni.
- Myślę, że możemy zacząć od razu. - przywrócił mnie na ziemię głos Kakashiego.
Zdałam sobie sprawę, że wpatruję się rozmarzonym spojrzeniem w moją dłoń, dlatego szybko przeniosłam wzrok na Sasuke, który do tej pory milczał, przypatrując się profilowi Sakury siedzącej sztywno koło niego.
- Ale Kakashi… - pisnęła Yumiko. – Przecież jest noc. Powinieneś się przespać. – powiedziała całując go w policzek. – Po za tym… już dawno mnie nie odwiedzałeś. – zeszła pocałunkami niżej. Obrzydliwe, naprawdę obleśne. - Powinniśmy nadrobić nasz stracony czas.
- Chyba, że chcesz się najpierw położyć. – Kakashi zwrócił się do mnie gorliwie, całkowicie ignorując całą czerwoną z oburzenia Yumiko. – Dużo przeszłaś. Zrozumiem jeśli jesteś zmęczona.
Niewidzialne ręka do tej pory ściskająca moje serce rozluźniła się lekko.
- Jednak nalegam – kontynuował. – Żebyś chociaż pozwoliła mi zabrać Cię na spacer. Muszę z Tobą porozmawiać. Musimy sobie wyjaśnić parę rzeczy. Koniecznie. – zakończył patrząc na mnie błagalnie
- Hej Kakashi – kun. – powiedziała lekko obrażonym tonem rudowłosa. – Rozumiem, że masz rozkazy, ale nie musisz ich traktować, aż tak poważnie. Nic się nie stanie jak wyjaśnisz jej wszystko jutro. A dzisiaj w nocy możemy… - przyłożyła swoje usta do jego ucha i coś do wyszeptała. Zaśmiała się sprośnie.  – Więc?
Kakashi nawet nie drgnął i w dalszym ciągu wpatrywał się we mnie.
- Przykro mi. – powiedział. – Ale nie mogę zlekceważyć tych rozkazów. Zasady są dla mnie bardzo ważne.
Yumiko cmoknęła z niezadowoleniem i odkleiła się od ramienia Kakashiego.
- Twoja strata. – powiedziała całując go w policzek i uśmiechając się uwodzicielsko. – Ale następnym razem się nie wymkniesz. A ty… - zwróciła się do mnie. Jej oczy wyrażały pogardę. – Nie zamęczaj go za bardzo. Już i tak ma wiele na głowie. – rozkazała chłodno i znów skierowała spojrzenie na Kakashiego, przykładając mu dłoń do policzka i znów całując w usta.
Ręka na moim sercu znów się zacisnęła.
- Musi mieć siłę na następny wieczór. – dodała zagryzając wargę. – Do następnego razu. Czekam. – powiedziała cicho do Kakashiego, ale mimo to ją usłyszałam.
Zwróciła swe duże brązowe oczy ku Sasuke, który zdawał się nie wiedzieć, co działo się w tym pokoju.
- Skorzystam z łazienki. –oznajmiła i oddaliła się w nieznanym mi kierunku, kołysząc biodrami na lewo i prawo.
Żeby ci się te nogi połamały!
Odprowadziłam ją pełnym bólu spojrzeniem. Za nic na świecie, nie chciałam skierować wzroku na Kakashiego. Wydawał mi się teraz brudnym podrywaczem. I bolało. Tak bardzo mnie to bolało, że siłą woli powstrzymywałam się od krzyknięcia. Zmarszczyłam brwi opuszczając głowę.
- Sei? – usłyszałam jego pytający głos. Zdołałam potrząsnąć lekko głową.
- Nigdzie z tobą nie pójdę.
- Nalegam.
Czemu? Czemu on mi to robił? Nie rozumiem. Tak bardzo chcę wrócić do tego cholernego Genjutsu. Do ciepłego łóżka, do książek przygodowych. Nie chciałam istnieć w tym świcie. Było to zbyt ciężkie. Ale nie było odwrotu. To była rzeczywistość. Musiałam się z nią zmierzyć. Jednak nie teraz. Nie chciałam z nim rozmawiać o niczym. Samo patrzenie na niego wydawało się nie do zniesienia. Potrząsnęłam energiczniej głową obejmując się ramionami. Dajcie mi się zapaść w nicość, dajcie mi się zapaść w nicość…
- Myślę, że powinnaś z nim iść. – powiedziała Sakura niepewnie. – Przydadzą Ci się wyjaśnienia.
- Nie. – odrzekłam cienkim głosem. – Ja nie chce wiedzieć. Nie chce wyjaśnień.
Zanim zdążyłam wydusić z siebie kolejną odmowę, ktoś mocno złapał mnie za ramię i zmusił mnie bym ruszyła się z miejsca.
- Nie mamy czasu na grę w podchody. – usłyszałam głos Kakashiego. – Muszę powiedzieć Ci co przed chwilą się wydarzyło.
- Po co? Myślisz, że jestem ślepa. Całowaliście się. Nic wielkiego. To u ciebie codzienność. – powiedziałam nienawistnym głosem, starając się nie wpuszczać do mojej głowy obrazów z wczorajszego wieczoru.
- Nic nie rozumiesz. Nie jestem głupi. Nie mogę znów Cię stracić, tylko przez to, że całowała mnie ta idiotka.
- Znów mnie stracić? O czym ty mówisz?
- Dowiesz się później.
- Wolałabym teraz.
Doszliśmy do przedpokoju. Kakashi ze złością otworzył drzwi i zaczął mnie ciągnąć przez leśną dróżkę. Szyszki nieprzyjemnie kuły mnie w bose stopy, ale nie zamierzałam marudzić. Z trudem dotrzymywałam mu kroku, więc wyszarpnęłam moje ramię z jego uścisku.
- Mógłbyś zwolnić. Nie nadążam za tobą.
- Nie mamy czasu. Nie chce, żeby Yumiko znów na nas wpadła.
- Też nie przypadło mi to do gustu. – prychnęłam.
O dziwo Kakashi zwolnił kroku i zrównał go z moim. Co chwila zerkał na mnie niepewnie, a jego ręce podnosiły się i opadały, jakby nie wiedział co z nimi zrobić. Niespodziewanie splótł nasze dłonie, mocno ściskając moją. Jego dotyk był taki ciepły.  Nie miałam siły mu się wyrywać.
Uspokoił się i natychmiast do mnie przybliżył.
- Nie denerwuj się na mnie. – powiedział błagalnie, a ja rozszerzyłam oczy w zdumieniu. – Yumiko była moją… nie wiem do końca jak to nazwać.
- Chcesz powiedzieć to często używane zdanie brzmiące „ To był tylko seks”?
- Nie chce go wymawiać. Ale rzeczywiście tak było.
- A my się tylko całowaliśmy. Nie musisz mi się tłumaczyć. – powiedziałam decydując się przybrać nową strategię. Nagle sobie coś uświadomiłam. – Przecież nie jesteśmy, ani nie byliśmy razem. Po co mi to wszystko mówisz?
- Skąd masz pewność? – wypalił nagle, odpowiadając mi pytaniem na pytanie.
- Nie rozumiem.
- Skąd wiesz że nie byliśmy razem?
Aż zachłysnęłam się powietrzem.
- Byłeś moim nauczycielem. – powiedziałam pewnie. – Związki między nauczycielami a ich uczniami są zabronione.
- Czemu tak uważasz?
- N-no…
- Nigdy o tym nie słyszałem. – oznajmił, gładząc kciukiem wewnętrzną część mojej dłoni.
- Jesteś ode mnie starszy. – podsunęłam.
- Siedem lat to wcale nie tak dużo.
- A jednak. – powiedziałam, rumieniąc się.
- Boisz się związać z kim starszym? – zapytał niespodziewanie.
- Sugerujesz coś?
Weszliśmy na trawiasty teren, dzięki czemu w moje stopy przestały się boleśnie wbijać szyszki. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że stoimy na polu treningowym. Czy on naprawdę chciał teraz trenować?
- Czemu nie? – zapytał gorliwie.
- Czemu nie, co?
Przez chwilę wpatrywał się we mnie intensywnie, jakby się nad czymś zastanawiał. Puścił moją dłoń, a ja w ostatnim momencie powstrzymałam grymas niezadowolenia, który chciał wpełznąć na moją twarz.
Moimi włosami poruszył wieczorny, chłodny wiatr, a po plecach przebiegły dreszcze. Spojrzenie Kakashiego zrobiło się chłodne, niedostępne. Nie lubiłam tego.
- Nie ważne.
- Nie ważne!? - wybuchłam, zapominając o tym, że miałam udawać obojętność -  Stajesz się naprawdę denerwujący. Czemu mi to robisz? Czemu tak mnie zmylasz?
- Znowu histeryzujesz.
- Kakashi! – krzyknęłam oburzona. – Cały czas dajesz mi jakieś dwuznaczne odpowiedzi! Najpierw się ze mną całujesz, a potem mnie odpychasz. Możesz mi powiedzieć o co Ci chodzi… - z ledwością wymówiłam ostatnie słowo, starając się powstrzymać płacz. Bałam się wziąć oddech, mrugnąć, mając wrażenie, że jakikolwiek ruch spowoduje, że łzy polecą mi obficie z oczu. Dolna warga zaczęła mi niebezpiecznie drżeć, ale nie odważyłam się zacisnąć ust. To wszystko tak bolało. Za dużo komplikacji, za dużo emocji.
- Jest tak jak mówiłaś… - zaczął głosem bez wyrazu – Tylko się całowaliśmy. Nic wiążącego. Nie myśl, że zmieni to mój stosunek do ciebie.
Jego słowa przebiły mnie na wylot. Wytrzeszczyłam oczy i zachłysnęłam się powietrzem. Gula w moim gardle urosła, a z oczu popłynęły mi ciepłe łzy. Wpatrywałam się w jego puste czarne oczy otępiała przez ból rosnący w mojej klatce piersiowej. Wykorzystał mnie. Tylko czemu. To wszystko było takie absurdalne… takie dziwne.
- A- ale. – wydałam z siebie nienaturalnie cienkim głosem. Zacisnęłam ustaw cienką kreskę i zamknęłam mocno powieki, co sprawiło, że jeszcze więcej łez pociekło po moich policzkach. Potrząsnęłam głową, chcąc wyrzucić z głowy wszystkie myśli. To się nie działo naprawdę. Za chwilę obudzę się w swoim ciepłym łóżku, myśląc o tym jak bardzo nie chce mi się wstawać na poranne zajęcia. Na pewno. Za chwilę.
Z ust wyrwał mi się szloch, ale natychmiast zacisnęłam zęby. Tak bardzo tęskniłam za moim poprzednim życiem. Tak bardzo chciałam wrócić. Marudzić na beznadziejny plan lekcji, czytać książki, wygrzewać się przy kominku, planując swoją przyszłość. Tak bardzo chciałam mieć normalne, spokojne życie, jakie niedawno prowadziłam. Ale nie mogę. Nie możesz wrócić Sei. Musisz wziąć się w garść.
Wierzchem dłoni otarłam mokre policzki i pozwalając mojemu sercu ostatni raz boleśnie się skurczyć, wzięłam głęboki oddech i podniosłam głowę, hardo patrząc w oczy Kakashiego.
- Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy. – powiedział zachrypniętym głosem. Odchrząknął. – To możemy zaczynać nasz trening.
Nic nie odpowiedziałam. Nie zamierzałam się do niego już nigdy odezwać.












Rodział meega krótki, w porównaniu do poprzednich. Jednak wydaje mi się, że jak na razie będą tylko takie. Poprawy, poprawy, poprawy <3 Szczerze mówiąc tak średnio mi się podoba, ale ocenianie zostawiam wam :D Piszcie komentarze! Możecie być pewni tego, że uwielbiam je czytać, a idąc tym tokiem rozumowania uwielbiam was :* Krytyka jest bardzo mile widziana. Pozdrawiam 



13 komentarzy:

  1. hehehe cześć możesz mi mówić Remi ,,wilczyca,, jak kto woli,natrafiłam na twojego bloga całkiem przypadkiem i stwierdzam że jest zajebisty!!!!
    Może i rozdział jest krótki,ale za to baaardzo ciekawy i fajny.Jestem wdzięczna i cieszę się że prowadzisz blog o kakashim bo ja go kocham.
    No to tyle zapewniam że krytyka w moim wydaniu jest pozytywna.Mam nadzieję że nie będziesz miała nic przeciwko jeśli pod komętarzem będę się podpisywać ,,Remi,, ok to czekam na next paa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Remi! Jasne, że nie będę miała nic przeciwko :)

      Usuń
  2. Remi ma 4racje to jest ekstra.

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie no ku**a mać czemu kakashi to jej powiedział z początku mi się podobało ale koniec do kitu przeprasza nie obraż się pllliiisss.Ale będą razem nie możesz ich rożdzielić aaaaa bo będę ryczeć mam nadzieję że kakashi przeprosi Sei.

    OdpowiedzUsuń
  4. sorki że ci spamuję ale się nie powstrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  5. a mnie się podobało ale też mam nadzieję że kakaś coś zrobi,w każdym związku trafiają się kłótnie hehe pozdro i świetna nocia.

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam twoje opowiadania,nic dodać nic ująć,ale mam nadzieję że kakashi i sei będą razem.

    OdpowiedzUsuń
  7. i love you to jest zajefajne.

    OdpowiedzUsuń
  8. czy ty sama sobie piszesz komentarze???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: Skąd to przypuszczenie?
      Po drugie: Dlaczego miałabym to robić? Nie piszę tego bloga dla siebie, a dla ludzi. Gdybym sama sobie pisała komentarze, to równie dobrze, mogłam wogóle nie zakładać tej strony. Mija się to z moim celem.

      Usuń
  9. trochę mi się smutno zrobiło jak to czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  10. no autorka ma rację

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale masz kobieto talent :)

    OdpowiedzUsuń