- O Boże… - jęknęła Sakura i
przyłożyła rękę do twarzy. – Sei, możemy przejść na chwilę do kuchni? –
zapytała pospiesznie, wstając. – Szybko – powiedziała rozpaczliwie. – Muszę Ci
coś powiedzieć.
Już stawiałam pierwszy krok,
gdy do salonu weszła wysoka, piękna kobieta o wspaniałej figurze modelki. Jej
długie rude włosy opadały falami na ramiona, a duże niebieskie oczy rozglądały się
po salonie. Miała na sobie krótką spódniczkę, wspaniale prezentującą jej długie
nogi i koszulę z długimi rękawami, postrzępioną w kilku miejscach przepasaną
grubym pasem w tali idealnie ją podkreślając. Na stopach miała zwykłe białe
japonki, ale jakimś dziwnym sposobem wszystko wspaniale się ze sobą
komponowało. Uśmiechnęła się, ukazując tak białe i lśniące uzębienie, że
mogłoby spokojnie służyć jako lustro. Uniosła wdzięcznie rękę i pomachała w
stronę kanap.
- Sakura, Sasuke – kun! –
krzyknęła melodyjnie i podeszła do nich, kołysząc biodrami. Teraz mogłam
obserwować jedynie jej plecy. – Miło was widzieć.
- Ciebie też Yumiko. –
powiedziała Haruno tak słodko, że aż nie mogłam uwierzyć, iż stać ją było na
taki ton.
Sasuke milczał, ale rudowłosa
nie przejęła się tym za bardzo.
- Słyszałam, że wspominaliście
o Kakashim. Gdzie on się podziewa? Nie widziałam go już od tygodnia. –
powiedziała z żalem. – Bardzo za nim tęsknię.
Moje serce załopotało
niebezpiecznie w piersi i poczułam się żałośnie. Tylko nie do końca rozumiałam
czemu.
- Nie my wspominaliśmy o
Kakashim. – powiedział Sasuke chłodno, a Sakura wbiła w niego przepełniony
oburzeniem wzrok. Przynajmniej na początku, bo jej spojrzenie szybko zmiękło.
Yumiko wydała z siebie dźwięk
zdziwienia.
- Jednak wydawało mi się, że
ktoś się o niego pytał. – powiedziała słodko.
- B-bo ja… - wydukałam nieswoim
głosem. Szybko odchrząknęłam. – Ja się zapytałam, gdzie jest.
Rudowłosa kobieta obróciła się
powoli i zilustrowała mnie spojrzeniem .Cmoknęła trzy razy z dezaprobatą, a następnie
ruszyła przed siebie z gracją. Gdy przede mną stanęła, poczułam się wyjątkowo
niska i nieatrakcyjna. Nie miałam zbyt wysokiej samooceny, ale o ile zdążyła ona
wzrosnąć w dużym stopniu wczorajszej nocy, o tyle teraz osiągnęła jeszcze
niższy poziom niż początkowo. Sięgałam jej zaledwie do brody, chociaż nigdy nie
uważałam się za niską. Miałam metr sześćdziesiąt siedem i wszyscy otaczający
mnie ludzie byli podobnego wzrostu. Moje nogi wydawały się teraz śmiesznie
krótkie, a piersi zadziwiająco małe. Nie chciałam nawet spojrzeć na jej twarz
by się jeszcze bardziej nie zdołować. Zawiesiłam żałośnie głowę, chcąc się
zapaść pod ziemię. Po co w ogóle się odzywałam? Istniało może jakieś jutsu
niewidzialności?
- A czemu TY szukasz
Kakashiego? – zapytała wyniosłym głosem patrząc na mnie z góry. Miałam
wrażenie, że jej spojrzenie wypala mi dziury w czaszce.
- N-no… mieliśmy się umówić na
trening.
- Umówić!? – pisnęła
dźwięcznym tenorem.
Moje onieśmielenie lekko
ustąpiło i zmarszczyłam brwi. Przecież w tym zdaniu nie było nic dwuznacznego.
- Tak. Na trening. –
powiedziałam cicho, w dalszym ciągu przytłoczona jej długimi nogami.
- Ach… - westchnęła ciężko,
jakby sama moja obecność ją męczyła. Odwróciła się do mnie tyłem, zupełnie
ignorując moje istnienie. – Kakashi – kun znowu dostał jakieś dzieci pod
opiekę? – zwróciła się do Sasuke i Sakury.
Oboje siedzieli tak blisko
siebie, że stykali się ramionami. Ich twarze nie wyrażały żadnych emocji. Ale
odjazd. Muszę się tego nauczyć. Gdybym tylko mogła z taką powagą i opanowaniem
wpatrywać się w Yumiko. Zupełnie nie potrafiłam opanowywać emocji. Moja twarz
wyrażała złość, pomieszaną ze wstydem. Sama nie wiedziałam, które z tych odczuć
było silniejsze. Przed chwilą ubolewałam nad moją starością, a teraz ktoś
nazwał mnie dzieckiem? Nawet jeśli oznaczało to, że zmarszczki nie dopadną mnie
tak szybko, jak mi się wydawało, to i tak nie mogłam tego uznać za komplement.
- Kakashi dostał polecanie od
Tsunade – sama, które mówiło o sprawowaniu pieczy nad Sei Uchiha. Do jego obowiązków
zaliczają się również regularne treningi z dziewczyną stojącą za tobą. –
powiedziała Sakura głosem bez wyrazu, nie zaszczycając nawet jednym spojrzeniem
rudowłosej. Naprawdę muszę się tego nauczyć.
Yumiko zerknęła na mnie ze
złością, ale zaraz potem się odwróciła.
- Ile razy w tygodniu? –
zapytała.
- Mogłabyś dokładniej zadać
pytanie. – powiedział chłodno Sasuke, a Yumiko przewróciła oczami.
- Jak często Kakashi – kun, ma
odbywać treningi z tym dzieckiem. – zapytała bez skrupułów wskazując na mnie
palcem, jakby chciała na mnie naskarżyć.
- Dwa razy dziennie. –
odpowiedziała Sakura, ale tym razem wyczułam w jej głosie odrobinę satysfakcji.
Usta jej lekko drgnęły. – W tym nie mają żadnego limitu czasowego. To Kakashi
decyduje o długości treningu.
Widziałam jak ciało Yumiko się
spina, ale zaraz potem rozluźnia.
- On nigdy nie przepadał, za
nauczaniem. Myślę, że nie poświęci tej małej więcej niż godzinę dziennie.
Przecież pamiętasz jak to było z tobą Sasuke – kun. Nie wspominając już o
Sakurze. – powiedziała jadowicie.
Musiałam przyznać, że
zaczynała mnie rozśmieszać. Teraz nie tylko ja byłam dla niej niewidzialna.
Wydawało mi się, że przestała również zauważać Sakurę. Wpatrywała się w bruneta
z taką zaciętością, jakby chciała sobie wmówić, że koło niego nie siedzi
zielonooka dziewczyna, w której w dodatku się zakochał. Sasuke spojrzał na nią
z grobową miną.
- Nic takiego sobie nie
przypominam. – odparł spokojnie, a ja nie mogłam nie parsknąć śmiechem. Byłam
pewna, że wszystkie jej wypowiedzi kompletnie go nie interesowały. W końcu to
Sasuke.
Zrozumiałam już, że najlepiej uniknąć z nią
konfrontacji, poprzez podawanie prostych i grzecznych odpowiedzi. Dlatego
śmianie się było najgłupszą czynnością jaką mogłam teraz wykonać. Yumiko w
jednej sekundzie zjawiła się tuż przy mnie, przykładając mi kunai do szyi. Oczy
rozszerzyły mi się w przerażeniu.
- Co cię tak bawi? –
wysyczała, przybliżając ostrze.
Bałam się przełknąć ślinę. Czy
zrobiłam coś złego? Czemu nagle ta dziewczyna chce mnie zabić?
- Nic. – mruknęłam w
przestrachu.
Natychmiast opuściła rękę z
kunaiem, uśmiechając się słodko. Starałam się nie odetchnąć. Czy ona była jakąś
przeciwniczką śmiechu? Prowadziła zakład pogrzebowy? Chroniła ludzi przed
zmarszczkami na starość? A może to psychopatka?
Z przedpokoju dobiegł nas
dźwięk otwieranych drzwi i do salonu wszedł Kakashi. Rozejrzał się po
pomieszczeniu oceniając sytuacje w jakiej się znalazł.
- Pomóż.– powiedziałam
bezgłośnie, gdy zawiesił na mnie wzrok. Rudowłosa dziewczyna w dalszym ciągu
stała zbyt blisko mnie, a ostrze kunaia, którego trzymała w dłoni, lśniło
niebezpiecznie, tym samym informując mnie, że jest idealnie naostrzone.
Kakashi zacisnął usta w cienką
kreskę i z zamrugał kilka razy, po czym znów rozejrzał się po salonie.
- Fuck.- zaklął nie wydając z siebie żadnego dźwięku, a ja właśnie
odkryłam w sobie zadziwiającą zdolność czytania z ruchu warg. Ze zdziwieniem
stwierdziłam, że Kakashi wyglądał na złego.
- Kakashi – kun! – krzyknęła
Yumiko i podbiegła do niego, całując prosto w usta.
Moje zdziwienie była tak
ogromne, że miałam wrażenie iż żuchwa, której do tej pory byłam szczęśliwym
posiadaczem, nagle przestała być moja i zwisała sobie swobodnie, trzymając się
tylko dzięki skórze. Szybko jednak zamknęłam usta, gdyż poczułam przeszywający
ból w klatce piersiowej, który całkowicie stłumił szok. Czemu, do jasnej
cholery ona się z nim całowała!
Zacisnęłam ręce w pięści
próbując stłumić, jęk bólu. Co się dzieje? Oczy zaczęły mnie piec, gdy
zobaczyłam, że Kakashi odwzajemnił pocałunek. Co prawda zrobił to bardzo szybko
i natychmiast się do niej odsunął, ale jednak. Udałam ziewnięcie i skierował
się w stronę kanap. Usiadłam ociężale na jednej z nich i ziewnęłam po raz
drugi. Teraz mogłam spokojnie potrzeć mojego oczy, bez wzbudzania jakichkolwiek
podejrzeń.
- Dobrze, że jesteś. –
powiedziałam spokojnie do Kakashiego. Yumiko przytulała się do jego ramienia.
Odepchnij ją! Odepchnij! – Muszę wiedzieć, kiedy zaczynają się nasze treningi.
–
Wcześniej wspominałam, że
chciałabym umieć zachować pokerową twarz. Jednak okazało się, że potrafię robić
to doskonale. W zależności od sytuacji, oczywiście. – Moglibyśmy mieć już to
wszystko z głowy. Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy. - oznajmiłam
formalnie.
W mojej głowie pojawiły się
obrazy, ukazujące śmierć Yumiko. Nagle przypomniałam sobie niezliczoną ilość
technik jakie mogłam na niej zastosować. Kula ognia byłaby najszybszą. Chociaż
gdyby Kakashi przebił ją Chidori, też by mnie to usatysfakcjonowało. Mogłabym
wbić w jej ciało Tanto. Och, Tanto, Ostrze Białej Chakry. Przecież to była moja
broń! Nagle przypomniałam sobie wigilię klasową jaką przeżyłam w Genjutsu.
Wtedy właśnie trzymałam mój mieczyk. Przez chwilę odpłynęłam i pogrążyłam się w
tęsknocie do mojej ukochanej broni. Gdzie ona mógł teraz być? Bez niej byłam
dziwnie bezbronna i pusta. Chciałabym poczuć twardą rękojeść Tanto w swojej
dłoni.
- Myślę, że możemy zacząć od
razu. - przywrócił mnie na ziemię głos Kakashiego.
Zdałam sobie sprawę, że
wpatruję się rozmarzonym spojrzeniem w moją dłoń, dlatego szybko przeniosłam
wzrok na Sasuke, który do tej pory milczał, przypatrując się profilowi Sakury
siedzącej sztywno koło niego.
- Ale Kakashi… - pisnęła
Yumiko. – Przecież jest noc. Powinieneś się przespać. – powiedziała całując go
w policzek. – Po za tym… już dawno mnie nie odwiedzałeś. – zeszła pocałunkami
niżej. Obrzydliwe, naprawdę obleśne. - Powinniśmy nadrobić nasz stracony czas.
- Chyba, że chcesz się
najpierw położyć. – Kakashi zwrócił się do mnie gorliwie, całkowicie ignorując
całą czerwoną z oburzenia Yumiko. – Dużo przeszłaś. Zrozumiem jeśli jesteś
zmęczona.
Niewidzialne ręka do tej pory
ściskająca moje serce rozluźniła się lekko.
- Jednak nalegam –
kontynuował. – Żebyś chociaż pozwoliła mi zabrać Cię na spacer. Muszę z Tobą
porozmawiać. Musimy sobie wyjaśnić parę rzeczy. Koniecznie. – zakończył patrząc
na mnie błagalnie
- Hej Kakashi – kun. –
powiedziała lekko obrażonym tonem rudowłosa. – Rozumiem, że masz rozkazy, ale nie
musisz ich traktować, aż tak poważnie. Nic się nie stanie jak wyjaśnisz jej
wszystko jutro. A dzisiaj w nocy możemy… - przyłożyła swoje usta do jego ucha i
coś do wyszeptała. Zaśmiała się sprośnie.
– Więc?
Kakashi nawet nie drgnął i w
dalszym ciągu wpatrywał się we mnie.
- Przykro mi. – powiedział. –
Ale nie mogę zlekceważyć tych rozkazów. Zasady są dla mnie bardzo ważne.
Yumiko cmoknęła z
niezadowoleniem i odkleiła się od ramienia Kakashiego.
- Twoja strata. – powiedziała
całując go w policzek i uśmiechając się uwodzicielsko. – Ale następnym razem
się nie wymkniesz. A ty… - zwróciła się do mnie. Jej oczy wyrażały pogardę. –
Nie zamęczaj go za bardzo. Już i tak ma wiele na głowie. – rozkazała chłodno i
znów skierowała spojrzenie na Kakashiego, przykładając mu dłoń do policzka i
znów całując w usta.
Ręka na moim sercu znów się
zacisnęła.
- Musi mieć siłę na następny
wieczór. – dodała zagryzając wargę. – Do następnego razu. Czekam. – powiedziała
cicho do Kakashiego, ale mimo to ją usłyszałam.
Zwróciła swe duże brązowe oczy
ku Sasuke, który zdawał się nie wiedzieć, co działo się w tym pokoju.
- Skorzystam z łazienki.
–oznajmiła i oddaliła się w nieznanym mi kierunku, kołysząc biodrami na lewo i
prawo.
Żeby ci się te nogi połamały!
Odprowadziłam ją pełnym bólu
spojrzeniem. Za nic na świecie, nie chciałam skierować wzroku na Kakashiego.
Wydawał mi się teraz brudnym podrywaczem. I bolało. Tak bardzo mnie to bolało,
że siłą woli powstrzymywałam się od krzyknięcia. Zmarszczyłam brwi opuszczając
głowę.
- Sei? – usłyszałam jego
pytający głos. Zdołałam potrząsnąć lekko głową.
- Nigdzie z tobą nie pójdę.
- Nalegam.
Czemu? Czemu on mi to robił?
Nie rozumiem. Tak bardzo chcę wrócić do tego cholernego Genjutsu. Do ciepłego
łóżka, do książek przygodowych. Nie chciałam istnieć w tym świcie. Było to zbyt
ciężkie. Ale nie było odwrotu. To była rzeczywistość. Musiałam się z nią
zmierzyć. Jednak nie teraz. Nie chciałam z nim rozmawiać o niczym. Samo patrzenie
na niego wydawało się nie do zniesienia. Potrząsnęłam energiczniej głową
obejmując się ramionami. Dajcie mi się zapaść w nicość, dajcie mi się zapaść w
nicość…
- Myślę, że powinnaś z nim
iść. – powiedziała Sakura niepewnie. – Przydadzą Ci się wyjaśnienia.
- Nie. – odrzekłam cienkim
głosem. – Ja nie chce wiedzieć. Nie chce wyjaśnień.
Zanim zdążyłam wydusić z
siebie kolejną odmowę, ktoś mocno złapał mnie za ramię i zmusił mnie bym
ruszyła się z miejsca.
- Nie mamy czasu na grę w
podchody. – usłyszałam głos Kakashiego. – Muszę powiedzieć Ci co przed chwilą
się wydarzyło.
- Po co? Myślisz, że jestem
ślepa. Całowaliście się. Nic wielkiego. To u ciebie codzienność. – powiedziałam
nienawistnym głosem, starając się nie wpuszczać do mojej głowy obrazów z
wczorajszego wieczoru.
- Nic nie rozumiesz. Nie
jestem głupi. Nie mogę znów Cię stracić, tylko przez to, że całowała mnie ta
idiotka.
- Znów mnie stracić? O czym ty
mówisz?
- Dowiesz się później.
- Wolałabym teraz.
Doszliśmy do przedpokoju.
Kakashi ze złością otworzył drzwi i zaczął mnie ciągnąć przez leśną dróżkę.
Szyszki nieprzyjemnie kuły mnie w bose stopy, ale nie zamierzałam marudzić. Z
trudem dotrzymywałam mu kroku, więc wyszarpnęłam moje ramię z jego uścisku.
- Mógłbyś zwolnić. Nie nadążam
za tobą.
- Nie mamy czasu. Nie chce,
żeby Yumiko znów na nas wpadła.
- Też nie przypadło mi to do
gustu. – prychnęłam.
O dziwo Kakashi zwolnił kroku
i zrównał go z moim. Co chwila zerkał na mnie niepewnie, a jego ręce podnosiły
się i opadały, jakby nie wiedział co z nimi zrobić. Niespodziewanie splótł
nasze dłonie, mocno ściskając moją. Jego dotyk był taki ciepły. Nie miałam siły mu się wyrywać.
Uspokoił się i natychmiast do
mnie przybliżył.
- Nie denerwuj się na mnie. –
powiedział błagalnie, a ja rozszerzyłam oczy w zdumieniu. – Yumiko była moją…
nie wiem do końca jak to nazwać.
- Chcesz powiedzieć to często
używane zdanie brzmiące „ To był tylko seks”?
- Nie chce go wymawiać. Ale
rzeczywiście tak było.
- A my się tylko całowaliśmy.
Nie musisz mi się tłumaczyć. – powiedziałam decydując się przybrać nową
strategię. Nagle sobie coś uświadomiłam. – Przecież nie jesteśmy, ani nie
byliśmy razem. Po co mi to wszystko mówisz?
- Skąd masz pewność? – wypalił
nagle, odpowiadając mi pytaniem na pytanie.
- Nie rozumiem.
- Skąd wiesz że nie byliśmy
razem?
Aż zachłysnęłam się
powietrzem.
- Byłeś moim nauczycielem. –
powiedziałam pewnie. – Związki między nauczycielami a ich uczniami są
zabronione.
- Czemu tak uważasz?
- N-no…
- Nigdy o tym nie słyszałem. –
oznajmił, gładząc kciukiem wewnętrzną część mojej dłoni.
- Jesteś ode mnie starszy. –
podsunęłam.
- Siedem lat to wcale nie tak
dużo.
- A jednak. – powiedziałam,
rumieniąc się.
- Boisz się związać z kim
starszym? – zapytał niespodziewanie.
- Sugerujesz coś?
Weszliśmy na trawiasty teren,
dzięki czemu w moje stopy przestały się boleśnie wbijać szyszki. Dopiero po
chwili uświadomiłam sobie, że stoimy na polu treningowym. Czy on naprawdę
chciał teraz trenować?
- Czemu nie? – zapytał gorliwie.
- Czemu nie? – zapytał gorliwie.
- Czemu nie, co?
Przez chwilę wpatrywał się we
mnie intensywnie, jakby się nad czymś zastanawiał. Puścił moją dłoń, a ja w
ostatnim momencie powstrzymałam grymas niezadowolenia, który chciał wpełznąć na
moją twarz.
Moimi włosami poruszył
wieczorny, chłodny wiatr, a po plecach przebiegły dreszcze. Spojrzenie
Kakashiego zrobiło się chłodne, niedostępne. Nie lubiłam tego.
- Nie ważne.
- Nie ważne!? - wybuchłam, zapominając
o tym, że miałam udawać obojętność - Stajesz się naprawdę denerwujący. Czemu mi to
robisz? Czemu tak mnie zmylasz?
- Znowu histeryzujesz.
- Kakashi! – krzyknęłam
oburzona. – Cały czas dajesz mi jakieś dwuznaczne odpowiedzi! Najpierw się ze mną
całujesz, a potem mnie odpychasz. Możesz mi powiedzieć o co Ci chodzi… - z
ledwością wymówiłam ostatnie słowo, starając się powstrzymać płacz. Bałam się
wziąć oddech, mrugnąć, mając wrażenie, że jakikolwiek ruch spowoduje, że łzy
polecą mi obficie z oczu. Dolna warga zaczęła mi niebezpiecznie drżeć, ale nie
odważyłam się zacisnąć ust. To wszystko tak bolało. Za dużo komplikacji, za
dużo emocji.
- Jest tak jak mówiłaś… -
zaczął głosem bez wyrazu – Tylko się całowaliśmy. Nic wiążącego. Nie myśl, że
zmieni to mój stosunek do ciebie.
Jego słowa przebiły mnie na
wylot. Wytrzeszczyłam oczy i zachłysnęłam się powietrzem. Gula w moim gardle
urosła, a z oczu popłynęły mi ciepłe łzy. Wpatrywałam się w jego puste czarne
oczy otępiała przez ból rosnący w mojej klatce piersiowej. Wykorzystał mnie.
Tylko czemu. To wszystko było takie absurdalne… takie dziwne.
- A- ale. – wydałam z siebie
nienaturalnie cienkim głosem. Zacisnęłam ustaw cienką kreskę i zamknęłam mocno
powieki, co sprawiło, że jeszcze więcej łez pociekło po moich policzkach.
Potrząsnęłam głową, chcąc wyrzucić z głowy wszystkie myśli. To się nie działo
naprawdę. Za chwilę obudzę się w swoim ciepłym łóżku, myśląc o tym jak bardzo
nie chce mi się wstawać na poranne zajęcia. Na pewno. Za chwilę.
Z ust wyrwał mi się szloch,
ale natychmiast zacisnęłam zęby. Tak bardzo tęskniłam za moim poprzednim
życiem. Tak bardzo chciałam wrócić. Marudzić na beznadziejny plan lekcji,
czytać książki, wygrzewać się przy kominku, planując swoją przyszłość. Tak
bardzo chciałam mieć normalne, spokojne życie, jakie niedawno prowadziłam. Ale
nie mogę. Nie możesz wrócić Sei. Musisz wziąć się w garść.
Wierzchem dłoni otarłam mokre
policzki i pozwalając mojemu sercu ostatni raz boleśnie się skurczyć, wzięłam
głęboki oddech i podniosłam głowę, hardo patrząc w oczy Kakashiego.
- Skoro już sobie wszystko
wyjaśniliśmy. – powiedział zachrypniętym głosem. Odchrząknął. – To możemy
zaczynać nasz trening.
Nic nie odpowiedziałam. Nie
zamierzałam się do niego już nigdy odezwać.
Rodział meega krótki, w porównaniu do poprzednich. Jednak wydaje mi się, że jak na razie będą tylko takie. Poprawy, poprawy, poprawy <3 Szczerze mówiąc tak średnio mi się podoba, ale ocenianie zostawiam wam :D Piszcie komentarze! Możecie być pewni tego, że uwielbiam je czytać, a idąc tym tokiem rozumowania uwielbiam was :* Krytyka jest bardzo mile widziana. Pozdrawiam
hehehe cześć możesz mi mówić Remi ,,wilczyca,, jak kto woli,natrafiłam na twojego bloga całkiem przypadkiem i stwierdzam że jest zajebisty!!!!
OdpowiedzUsuńMoże i rozdział jest krótki,ale za to baaardzo ciekawy i fajny.Jestem wdzięczna i cieszę się że prowadzisz blog o kakashim bo ja go kocham.
No to tyle zapewniam że krytyka w moim wydaniu jest pozytywna.Mam nadzieję że nie będziesz miała nic przeciwko jeśli pod komętarzem będę się podpisywać ,,Remi,, ok to czekam na next paa.
Cześć Remi! Jasne, że nie będę miała nic przeciwko :)
UsuńRemi ma 4racje to jest ekstra.
OdpowiedzUsuńno nie no ku**a mać czemu kakashi to jej powiedział z początku mi się podobało ale koniec do kitu przeprasza nie obraż się pllliiisss.Ale będą razem nie możesz ich rożdzielić aaaaa bo będę ryczeć mam nadzieję że kakashi przeprosi Sei.
OdpowiedzUsuńsorki że ci spamuję ale się nie powstrzymam.
OdpowiedzUsuńa mnie się podobało ale też mam nadzieję że kakaś coś zrobi,w każdym związku trafiają się kłótnie hehe pozdro i świetna nocia.
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje opowiadania,nic dodać nic ująć,ale mam nadzieję że kakashi i sei będą razem.
OdpowiedzUsuńi love you to jest zajefajne.
OdpowiedzUsuńczy ty sama sobie piszesz komentarze???
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Skąd to przypuszczenie?
UsuńPo drugie: Dlaczego miałabym to robić? Nie piszę tego bloga dla siebie, a dla ludzi. Gdybym sama sobie pisała komentarze, to równie dobrze, mogłam wogóle nie zakładać tej strony. Mija się to z moim celem.
trochę mi się smutno zrobiło jak to czytałam.
OdpowiedzUsuńno autorka ma rację
OdpowiedzUsuńAle masz kobieto talent :)
OdpowiedzUsuń